Europa musi pamiętać, że Rosja to imperium zła

2008-08-29 4:00

Prof. Andrzej Nowak radzi europejskim przywódcom, jak postępować z Kremlem

"Super Express": - Rosja jednostronnie uznała niepodległość Abchazji i Osetii Południowej. Jak na zbliżającym się szczycie UE przywódcy Europy powinni na to zareagować? Czy odpowiednim rozwiązaniem byłoby np. wprowadzenie sankcji wobec Rosji?

Andrzej Nowak: - UE powinna przede wszystkim wypracować wobec Rosji wspólne stanowisko. Musi ona również podjąć realne kroki, które przekonają Rosjan, że polityka realizowana przez rząd i premiera Putina szkodzi im samym. Obywatele rosyjscy wyjeżdżając na Zachód, chcą czuć się jak ludzie cywilizowani, równi wobec innych narodów Europy. Trzeba znów, jak to kiedyś zrobił Ronald Reagan, nazwać rzeczy po imieniu: Rosja to imperium zła, to kraj barbarzyński. Podkreślać, że to, co dziś robi Rosja pod kierownictwem Putina i Miedwiediewa, jest absolutnie nie do przyjęcia i nie ma nic wspólnego z cywilizowanymi metodami. Taka Rosja nigdy nie będzie miała szans na strategiczną współpracę z Europą. Jeśli chodzi o interesy Europy - pierwszym krokiem powinno być umocnienie alternatywnych wobec dostaw z Rosji źródeł pozyskiwania surowców. Idzie za tym wsparcie dla ratującego suwerenność energetyczną Europy projektu gazociągu Nabucco oraz wywarcie presji na Grecję i Bułgarię, by wycofały się z nieratyfikowanych jeszcze umów z Rosją.

- Czy dobrze się stało, że Polskę na szczycie będą reprezentowali i prezydent, i premier? Każdy z nich ma inną strategię. Tusk chce konsensusu, a Kaczyński deklaracji energetycznej stwierdzającej, że kluczowym podmiotem jest Gruzja, oraz zniesienia ułatwień wizowych dla Rosjan...

- Dla polskiej racji stanu korzystniej byłoby wypracować kompromis i prezentować jedno stanowisko na forum europejskim.

- Twardemu stanowisku wobec Rosji przeciwstawiają się stare kraje Europy: Niemcy, Francja i Włochy. Czy prezydentowi Kaczyńskiemu uda się przełamać ich stanowisko?

- Negatywnie wobec Rosji odnoszą się nie tylko kraje należące niegdyś do sfery wpływów sowieckich, ale też Dania czy Szwecja. Z drugiej strony są państwa, gdzie część elit politycznych i gospodarczych uwikłana jest w nie zawsze czyste interesy z Rosją. Kompromitującym tego przykładem jest Gerhard Schroeder czy premier Berlusconi, mający udziały w firmie będącej głównym beneficjentem gigantycznego projektu rosyjskiego, który ma być alternatywą dla Nabucco. Nie chodzi tu o przyjaźnie, a o pieniądze. Anglia, która jest niewątpliwie starym krajem członkowskim, prezentuje zdecydowanie krytyczne stanowisko wobec Rosji. Poza tym prezydent Sarkozy poczuł się osobiście urażony, że strona rosyjska lekceważy wynegocjowane przez niego porozumienia. Tak więc również Francja nie jest już entuzjastą ustępstw wobec Rosji. Sądzę zatem, że jest dość sił, by napiętnować tego rodzaju cyniczną grę interesów, jaką prowadzą niektórzy politycy europejscy. Sytuacja zmienia się na niekorzyść prorosyjskiego lobby w krajach starej Europy.

- Czy Europa powinna potępić jednostronne uznanie przez Rosję Abchazji i Osetii Południowej? Kreml jako argument podnosi często precedens Kosowa.

- Kosowo to region znacznie większy niż Osetia, będąca wielkości około połowy polskiego powiatu. Osetia nie jest absolutnie w stanie funkcjonować samodzielnie. Z kolei powód moralny wysuwany przez Rosjan, czyli gruziński ucisk Osetyjczyków, również nie wytrzymuje testu prawdy w porównaniu z Kosowem. W Kosowie jednak dziesiątki tysięcy mieszkańców padło ofiarą czystek etnicznych. Tymczasem, jak pokazują raporty organizacji międzynarodowych, można mówić najwyżej o 47 ofiarach osetyjskich.

- Dokument przedstawiający oficjalne stanowisko Miedwiediewa w sprawie uznania niepodległości Abchazji i Osetii Południowej stwierdza, że w 1991 r. prezydent Gamsahourdia podnosił hasło: "Gruzja dla Gruzinów", co spowodowało ucisk ludności osetyjskiej...

- Wszystko, jeżeli się tego nie skonfrontuje z faktami, brzmi ładnie. Prawda jest taka, że z Abchazji, która jest nieporównywalnie większą wspólnotą niż Osetia, wypędzono 150 tys. Gruzinów. To czystka etniczna, ale w wykonaniu Abchazów na Gruzinach. O tym już prezydent Miedwiediew nie wspomniał.

- Czy wobec sytuacji na Kaukazie Europa nie powinna szerzej otworzyć Gruzji drzwi do NATO? Pojawiają się opinie, że byłaby to swego rodzaju nagroda dla Saakaszwilego, który miał rozpocząć konflikt z Rosją, zajmując Osetię...

- Nie chodzi o nagradzanie Saakaszwilego, tylko o ochronę Gruzji przed groźbą kolejnej agresji rosyjskiej. Społeczeństwo gruzińskie może mieć różne zdanie na temat swojego prezydenta, ale ma jednoznaczne w stosunku do NATO jako gwaranta jego bezpieczeństwa. Gra toczy się też o zapewnienie najważniejszych interesów państw europejskich. Argument, aby nie nagradzać Saakaszwilego i nie pomagać Gruzji, oznacza zawiązywanie pętli gazowo-naftowej na szyi Europy. Nie ratując Gruzji i obecnego rządu Saakaszwilego, spowodujemy zmonopolizowanie przez Rosję wszystkich istotnych kanałów importu gazu i ropy naftowej na Stary Kontynent.

Andrzej Nowak

Profesor historii, jeden z najwybitniejszych znawców stosunków polsko-rosyjskich, redaktor naczelny dwumiesięcznika "Arcana". Ma 48 lat

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki