Pani Halina mieszka w wieżowcu na gdyńskim Witominie. Ta z pozoru spokojna dzielnica kryje w jednym z bloków lubieżny sekret. Ktoś urządził tam agencję towarzyską. Pracuje w niej kilka młodych dziewczyn. Ogłaszają się na portalach erotycznych, gdzie przekonują, że są studentkami. Kuszą mężczyzn swoimi wdziękami oraz atrakcyjną ceną. Za godzinę łóżkowych igraszek każda z nich oczekuje 150 zł.
Hałasy i jęki
– Kaktus mi na ręce prędzej wyrośnie, niż one skończą studia. Te dziewuszyska całą dobę studiują ze swoimi obleśnymi klientami jedynie Kamasutrę. Książkę to one w ręku miały najwyżej w przychodni lekarskiej, bo pewnie nieraz złapały jakieś choróbsko. Bezwstydnice! – mówi rozzłoszczona pani Halina.
Patrz też: Wielka Brytania: 82-letnia Sheila Vogel to najstarsza prostytutka
– Całą dobę słyszę za ścianą ich śmiechy, a jak przychodzą do nich mężczyźni, to drą się na całego, jakby je ktoś ze skóry obdzierał. Mam dość tego wycia i odgłosów skrzypiących łóżek – tłumaczy emerytka.
Pijani klienci
Starsza pani najbardziej obawia się pijanych mężczyzn, którzy zamiast do prostytutek pukają do niej.
– Rozwiesiłam na klatce kartki ze strzałkami, gdzie urzędują te panienki, żeby łatwiej mogli trafić, ale ktoś je od razu pozrywał. Jak jeszcze raz któryś z tych zboczeńców się pomyli, to dostanie miotłą po łbie – zapowiada pani Halina.
Apelujemy do frywolnych sąsiadek gdynianki o ciszę i porządek. Przecież nie mieszkacie w tym bloku same, drogie panie!