Tusk sam prosi się o kłopoty?

2009-03-05 15:50

W Platformie Obywatelskiej dzieje się źle. Działacze kłócą się o stołki, pojawia się coraz więcej powiązań z biznesem - korupcja wisi w powietrzu. Wszystko to przez politykę żelaznej ręki Donalda Tuska, który nie chce oddać władzy w partii.

Co gorsza takie ostre słowa płyną nie z ust politycznych oponentów a ze strony zaufanego współpracownika Tuska, Jarosława Gowina.

Co polityk ma na myśli? - Chodzi o zjawiska zagrażające każdej partii rządzącej: pęd na stołki i pojawienie się pajęczyny powiązań biznesowych. Od wygranych wyborów obserwuję próby kolonizacji PO przez ludzi dawnego systemu. Nierzadko są oni powiązani ze służbami peerelowskimi albo są przedstawicielami gatunku homo geszeftus - tłumaczy Gowin w rozmowie z dziennikiem "Polska The Times".

Zaufany człowiek Tuska - jak nazywają go klubowi koledzy - podkreśla również, że dotychczas żadna afera nie wybuchła tylko dzięki Donaldowi Tuskowi. - On stara się wszelkie przejawy korupcji, także politycznej, wypalać gorącym żelazem - mówi poseł PO.

Co spowodowało takie "rozluźnienie i demobilizację partii"? - Przewodniczący jest premierem, sekretarz generalny wicepremierem, skarbnik ministrem sportu, a zastępca sekretarza generalnego rzecznikiem rządu. Nic w tym dziwnego, że partia zeszła na drugi plan - twierdzi Gowin.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki