I dla olimpijczyka i dla hydraulika

i

Autor: materiały promocyjne

I dla olimpijczyka, i dla hydraulika

2015-05-26 2:00

Każdy, kto dzisiaj chce mieć pracę, a najlepiej dobrą pracę, musi nastawić się na to, że stale będzie się uczył czegoś nowego. Uczymy się w szkole, na kursach i szkoleniach, ale także w pracy od innych i sami – z książek, gazet, praktyki, Internetu. Jak to jednak udowodnić pracodawcy?

Sport to dobry przykład, by pokazać, jak branża może dbać o jakość swoich dyplomów i dobre przygotowanie pracowników. Branża sportowa porządkuje kwalifikacje kadr sportowych poświadczane dyplomami i certyfikatami: trenerów, instruktorów, animatorów i innych prowadzących zajęcia sportowe dla wszystkich oraz treningi wyczynowe. W tej pracy, której patronuje Ministerstwo Sportu i Turystyki, wspiera ją Instytut Badań Edukacyjnych.

Co to są kwalifikacje? To dyplom, świadectwo, certyfikat. Jednym słowem: dokument, który potwierdza, że ktoś coś umie i potrafi.
Jak można uporządkować kwalifikacje? Wymyślono w tym celu tzw. ramę kwalifikacji. To tak, jakby ktoś postawił szafkę z szufladami i wkładał do niej dyplomy. Każda szuflada to inny poziom kwalifikacji.
Po co komuś porządkowanie systemu kwalifikacji, skoro do tej pory było wiadomo, jaki ktoś ma dyplom i co on oznacza? Okazało się, że wcale nie jest tak dobrze. Po pierwsze, ludzie w całej Unii Europejskiej (nie tylko Polacy) zaczęli wyjeżdżać do pracy za granicę. A wówczas okazało się, że zagraniczni pracodawcy nie rozumieją wartości ich dyplomów. Dyplom kucharza czy hydraulika nie znaczy tego samego w każdym kraju. Np. polscy hydraulicy wiedzą i jak położyć rury w ścianach, i robić tzw. biały montaż, a są kraje, w których to dwie różne specjalizacje; z kolei we Włoszech kucharzem jest już ktoś, kto potrafi zrobić tylko pizzę.
Po drugie, studenci zaczęli korzystać z rozmaitych programów i zmieniać uczelnie, więc pojawiła się potrzeba, by porównać, czego się uczą.
Po trzecie, ludzie częściej muszą zmieniać pracę, szkolą się, przekwalifikowują. Tymczasem nie wiadomo, ile jest warte szkolenie, na które się zapisujemy, ani – przy zmianie pracy – to, które mieliśmy u poprzedniego pracodawcy.
Skoro więc trzeba znaleźć sposób na porównanie, ile wiedzy i umiejętności oznacza dany dyplom, to jak to zrobić? W Unii Europejskiej stworzono Europejską Ramę Kwalifikacji – „tłumacza" wszystkich dyplomów i świadectw. Ustalono, że każdy kraj opisuje swoją narodową ramę, a potem porównuje ją do europejskiej. Polska zrobiła to w 2013 roku. Ramy kwalifikacji projektują nie tylko kraje Unii, ale i około 140 krajów świata.

Numery na dyplomach

Kiedy wejdzie w życie ustawa o zintegrowanym systemie kwalifikacji (rząd przyjął jej założenia 31 marca 2015 roku), to na wydawanych dyplomach pojawią się dwa numery – numer poziomu Polskiej Ramy Kwalifikacji oraz numer poziomu Europejskiej Ramy Kwalifikacji.

Rama dla pracujących za granicą

Z numerem na dyplomie zmieni się sytuacja osób, które pracują za granicą. Dzisiaj często są zatrudniani poniżej swojej wiedzy i umiejętności. Nie dlatego, że są obcokrajowcami. Powodem jest to, że nikt nie wie, ile warte są ich dyplomy. W niektórych krajach, które mają już swoje ramy kwalifikacji, jak w Szkocji czy Irlandii, służby zatrudnienia próbowały porównywać polskie dyplomy z odpowiednikami wydawanymi przez ich rodzime uczelnie. Jednak dopiero sprawdzenie, jaki poziom ma przypisany polska kwalifikacja (czyli np. dyplom), będzie oznaczać to, że ktoś pracujący np. w Irlandii będzie zarabiał tyle samo, co Irlandczyk z takimi samymi umiejętnościami i wiedzą.

Polska Rama Kwalifikacji

Kwalifikacja z przypisanym numerem poziomu Polskiej Ramy Kwalifikacji będzie wpisana do Zintegrowanego Rejestru Kwalifikacji. Do rejestru każdy będzie mógł zajrzeć poprzez Internet, wybierając kurs, szkołę, dowiedzieć się, jaki będzie miał numer na dyplomie oraz co powinien wiedzieć i potrafić po zakończeniu nauki. PRK obejmuje edukację szkolną (ogólną), wyższą (studia) i zawodową, w tym nie tylko to, czego można się nauczyć w szkole lub na uczelni, ale także na kursach, szkoleniach, w pracy, w domu i w każdy inny sposób. Podobnie jak Europejska Rama Kwalifikacji, PRK ma osiem poziomów. Każdy z poziomów ramy ma określone wymagania, które trzeba spełniać, żeby uzyskać kwalifikację na danym poziomie. Wiadomo, na jakim poziomie znajdą się dyplomy szkolne. Co do innych kwalifikacji, to muszą być odpowiednio opisane i zgłoszone do rejestru przez zainteresowane grupy. Na przykład branże.

Sektorowe Ramy Kwalifikacji

Co zrobić, żeby ludzie łatwo zmieniali pracę w ramach branży, żeby było wiadomo, jak mają podnieść swoje kwalifikacje, żeby awansować czy więcej zarabiać? W jaki sposób można zaplanować, na jakie szkolenia kogoś wysłać? Jak pokazać klientom, że nasi pracownicy mają wysokie kwalifikacje, a nasza firma jest konkurencyjna?

Branże uznały, że uporządkowanie branżowych kwalifikacji jest dla nich korzystne. Widzą w tym możliwość zadbania o jakość swoich certyfikatów, uporządkowanie ścieżek awansu zawodowego. Pracodawcy wiedzą, że istotne będą też przepływy pracowników wewnątrz branży oraz pomiędzy branżami, a to umożliwi jednolity system kwalifikacji.

Sektorowe Ramy Kwalifikacji będą uszczegółowieniem Polskiej Ramy Kwalifikacji z uwzględnieniem specyfiki branży i umożliwią uporządkowanie oraz zapewnienie porównywalności kwalifikacji. We współpracy z Instytutem Badań Edukacyjnych swoje ramy buduje pięć sektorów: bankowość, sport, turystyka, IT oraz telekomunikacja. Zbudowanie swojej sektorowej ramy kwalifikacji planują m.in. budownictwo, zarządzanie nieruchomościami, specjaliści od systemów alarmowych.

Jedna rama dla sportu

Rama sektorowa nie musi zajmować wszystkich ośmiu poziomów polskiej ramy. Sportowa rama ma sześć poziomów – od 2. do 7. Opisuje, jakie kompetencje są niezbędne do uzyskania kwalifikacji trenerskich na każdym z nich. Zapewnia więc jakość kwalifikacji zawodowych, ułatwia uznanie kompetencji zdobytych w różnych formach uczenia się, także nieformalnych i pozaformalnych, oraz pokazuje ścieżki kariery. Pozwoli to m.in.: na porównywanie między sobą kwalifikacji trenerskich w kraju, ale też na forum międzynarodowym.

Nad ramą pracowały cztery zepoły: do spraw kwlifikacji w sporcie powszechnym, kwalifikowanym, osób niepełnosprawnych oraz ds. badań jakościowych i ilościowych. SRKS stworzyła grupa instytucji, w skład której weszły: Akademia Wychowania Fizycznego w Warszawie, Instytut Sportu oraz Toruński Związek Towarzystwa Krzewienia Kultury Fizycznej. Kierownikiem merytorycznym projektu był Krzysztof Perkowski z AWF, wykładowca i egzaminator na kursach kwalifikacyjnych na najwyższe stopnie trenerskie klasy I i M; współtwórca programów kursów doskonalenia zawodowego. Koordynatorem projektu został Piotr Marek z Instytutu Sportu w Warszawie, kierownik Akademii Trenerskiej. Zespół ponad 40 ekspertów tworzyli przedstawiciele trenerów, instytucji związanych ze sportem, szkół kształcących trenerów sportu, polskich związków i klubów sportowych, jednostek samorządu terytorialnego.

– Rama ma podpowiedzieć pracodawcom, w jaki sposób przygotowywać ludzi do zawodu trenera. Jakie powinni mieć kompetencje, aby były one kompatybilne z tymi zdobywanymi za granicą. To ważne, bo mamy otwarty rynek pracy, dlatego Sektorowa Rama Kwalifikacji dla Sportu podlega nie tylko Polskiej, ale także Europejskiej Ramie Kwalifikacji – tłumaczy kierownik projektu, profesor stołecznej AWF, Krzysztof Perkowski. – Przy pracach nad SRKS spotkały się dwa środowiska: dotychczasowego sportu wyczynowego i rekreacji. Wyszliśmy z definicji sportu, która jest przyjęta przez Parlament Europejski: „sport to są wszelkie formy aktywności, choć mają różne cele". Kilkanaście dni dyskutowaliśmy, czy rama ma być wspólna, czy oddzielna. Zdecydowaliśmy, że jest wspólny mianownik – aktywność ruchowa. To, czy ktoś zmierza do medalu olimpijskiego, czy jest to tylko dla niego rekreacją, to różnica zaledwie technologiczna.

Dzieci też skorzystają

– Dążymy do tego, aby system kwalifikacji w sporcie był czytelny zarówno dla osób prowadzących zajęcia sportowe, trenerów i instruktorów, jak i dla pracodawców – deklarują twórcy SRKS. Przewidują, że na wdrożeniu ramy skorzystają szkoły, kluby, stowarzyszenia sportowe, ale też urzędy, ośrodki zdrowia i rekreacji. Ponadto instytucje kształcące kadry, trenerzy, instruktorzy, działacze sportowi, a także zawodnicy, członkowie klubów i stowarzyszeń, a wreszcie osoby biorące udział w zajęciach i pracownicy obiektów sportowo-rekreacyjnych.
Rama nie ogranicza się bowiem do sfery wyczynowej: młodzieżowej, kwalifikowanej, zawodowej, olimpijskiej i paraolimpijskiej. Obejmuje też to, co dotyczy sportu dla wszystkich, czyli akademickiego, w wojsku, policji i jednostkach zmilitaryzowanych, dla niepełnosprawnych. Dotyczy sportu dorosłych w czasie wolnym oraz dzieci, uprawianego podczas wakacji czy zajęć pozalekcyjnych w szkole lub w miejscu zamieszkania.
We wszystkich tych obszarach aktywności wymaga się od osób prowadzących zajęcia podobnych kompetencji, związanych np. z planowaniem, realizacją i kontrolą wysiłku. Albo wiedzy o tym, jak się rozwija osoba ćwicząca. W jakim stopniu z owych kompetencji korzysta trener zależy od tego, jaki jest cel treningu, a także od możliwości i potrzeb ćwiczącego.
Biorąc to wszystko pod uwagę, stworzono wspólną ramę kwalifikacji dla całego sektora sportu, ale w dwóch odrębnych ścieżkach rozwoju:


– osób, które prowadzą zajęcia z nastawieniem na osiąganie coraz lepszych rezultatów w rywalizacji sportowej, czyli trenerów sportów wyczynowych;
– tych, którzy prowadzą treningi mające poprawić wyniki i stan zdrowia ćwiczących poprzez aktywność rekreacyjną, a zatem sport dla wszystkich.

Od asystenta do trenera

SRKS nie zmusza środowiska do posługiwania się konkretnymi nazwami kwalifikacji. – Nie przyjęliśmy konkretnych nazw, uznając, że to środowisko ma je kreować. Mieliśmy na względzie właśnie specyfikę rekreacji i sportu wyczynowego, bo w tych dwóch obszarach nie da się wydzielić takich samych nazw. Na poziomie rekreacji trener klasy mistrzowskiej nie ma racji bytu, oni rozwijają to na niższym poziomie – tłumaczy prof. Perkowski. Dlatego woleli rozwijać ramę na poziomach, współgrających z polską i europejską ramą i odwołujących się do rozwiązań przyjętych przez europejskie stowarzyszenia trenerów oraz rekreacji ruchowej. – Cała zabawa polega na tym, żeby pokazać, czym się różnią kwalifikacje na kolejnych poziomach i żeby potem można je było sobie dopasować – dodaje.
Zaproponowano nazwy przykładowych kwalifikacji w sporcie. Wspólną kwalifikacją dla sportu powszechnego i kwalifikowanego może być asystent danej dyscypliny sportu (2 SRKS).
Kwalifikacje specyficzne tylko dla sportu powszechnego to:

– instruktor danej dyscypliny sportu powszechnego (3 SRKS)
– trener osobisty lub trener danej dyscypliny sportu powszechnego (4 SRKS)
– specjalista ćwiczeń prozdrowotnych lub dyplomowany instruktor danej dyscypliny sportu powszechnego (5 SRKS)
– dyplomowany trener osobisty lub dyplomowany trener danej dyscypliny sportu powszechnego (6 SRKS)


Z kolei w sporcie kwalifikowanym propozycjami kwalifikacji są:


– trener sportu dzieci (4 SRKS)
– trener sportu młodzieżowego (5 SRKS)
– trener sportu wyczynowego (6 SRKS)
– trener mistrzostwa sportowego (7 SRKS) – wymienia dr Hubert Makaruk z Filii warszawskiej AWF w Białej Podlaskiej i lider zespołu ds. kwalifikacji w sporcie kwalifikowanym.

Należy podkreślić, że są to tylko wstępne propozycje kwalifikacji. Eksperci SRKS liczą na dalsze prace w tym kierunku z przedstawicielami różnych dyscyplin sportu. – Tak samo jak krajowe ramy, SRKS przy każdym poziomie opisuje wymagane na nim kwalifikacje w trzech kategoriach: wiedzy, umiejętności i kompetencji społecznych. Dzięki opisom wiadomo, czego można oczekiwać od osoby z kwalifikacjami np. na poziomie 3. SRKS. I że wszystkie osoby na tym poziomie powinny umieć i wiedzieć to samo, bez względu na miejsce i sposób, w jaki się szkoliły. To jak z oznaczaniem poziomu hotelu: wiadomo, czego się spodziewać od trójgwiazdkowego, a co zaoferuje ten mający pięć gwiazdek – tłumaczyła dr Anna Szumilewicz, pracownik Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku i liderka zespołu ds. kwalifikacji w rekreacji ruchowej w ekipie przygotowującej SRKS.

Rama dla sportu określi, co trener czy instruktor potrafi i jakie ma nastawienie do:

czynności warunkujących realizację zajęć lub przebieg treningu, co obejmuje: diagnozowanie, czy ktoś może uprawiać dany sport, planowanie, organizację i prowadzenie zajęć, kontrolę i ocenę efektów treningowych, zapewnianie bezpieczeństwa ćwiczącym, a także przygotowanie sprawnościowe i techniczne do realizacji treningu;
– metod, form, środków stosowanych podczas zajęć odpowiednich do specyfiki danego sportu. Zatem chodzi nie tylko o dobór ćwiczeń, ale też przedmiotów, urządzeń, czasu i miejsca odpowiednich do tego, by uzyskać założony cel;
– uwarunkowań i psychospołecznej strony aktywności sportowej. Eksperci założyli, że uczestnictwo w sporcie zależy od: płci, wieku, wykształcenia, statusu ekonomicznego, stanu zdrowia, stylu życia, umiejętności ruchowych, dostępności obiektów, urządzeń i sprzętu, warunków środowiska naturalnego, wsparcia społecznego, mody, oddziaływania mediów. Ponieważ tych czynników jest dużo, a sport uprawiany jest w wolnym czasie i dobrowolnie, to, według twórców SRKS, w pracy z ćwiczącymi konieczne są: przygotowanie zawodowe w zakresie komunikacji i motywowania do sportu, dbanie o atmosferę i atrakcyjność zajęć, indywidualny dobór zadań, a także działania edukacyjno-wychowawcze;
– efektów uczestnictwa w sporcie: zdrowia, poziomu sportowego – obejmuje to promowanie zdrowego stylu życia oraz prewencję chorób niezakaźnych poprzez regularną aktywność fizyczną, a także działania nastawione na współzawodnictwo sportowe;
– tego, co wspomaga działalność zawodową w sporcie, czyli korzystanie z osiągnięć nauki oraz innych wspomagających obszarów, jak np. medycyna, fizjoterapia, dietetyka i inne. W sporcie kwalifikowanym dotyczy to także działań, które wychodzą poza samo szkolenie sportowe, dotyczą warunków socjalno-bytowych czy kontroli systemu jakości pracy.

Dr Szumilewicz podsumowała owe wymagania w następujący sposób: – Instruktor rekreacji ruchowej danej specjalności, czyli posiadacz najbardziej popularnej kwalifikacji w tej dziedzinie, powinien mieć wiedzę, umiejętności i kompetencje społeczne umożliwiające planowanie, organizowanie oraz prowadzenie zajęć lub imprez sportowo-rekreacyjnych w wybranej dyscyplinie rekreacyjnej w sposób bezpieczny, efektywny i satysfakcjonujący dla uczestników. Dyscypliny rekreacyjne to np. narciarstwo, fitness, żeglarstwo, gry zespołowe. I w odróżnieniu od tzw. sportu kwalifikowanego, gdzie liczy się przede wszystkim osiągnięcie wysokich wyników sportowych, tu priorytetem jest zdrowie fizyczne i psychiczne uczestników oraz ich kondycja społeczna.

Potrzebę uporządkowania kwalifikacji w fitnessie zauważono jeszcze zanim zaczęły się prace nad wspólną ramą sektorową w sporcie. Zaprojektowano w tej dyscyplinie takie kwalifikacje, jak: konsultant fitnessu (poziom 1.), animator fitnessu czy asystent instruktora fitnessu, instruktor fitnessu w szkole, specjalista formy fitnessu (poziom 2.), instruktor fitnessu ze specjalnością fitness – nowoczesne formy gimnastyki lub ćwiczenia siłowe (poziom 3.), trener fitnessu lub osobisty (poziom 4.). Kwalifikacje zawodowe z dwóch pierwszych poziomów były nową ofertą edukacyjną, wynikającą z potrzeb rynku pracy.
Twórcy systemu podkreślali, że należy walczyć z niekompetencją instruktorów rekreacji ruchowej.

– W polskich klubach sportowo-rekreacyjnych często pracują niedostatecznie wykształceni instruktorzy. Innym problemem jest dysonans w jakości usług edukacyjnych oferowanych przez różne podmioty. A rośnie liczba placówek szkolących specjalistów rekreacji – zaznaczała Anna Szumilewicz.

Wybierasz szkołę lub kurs? Chcesz być zatrudniany według jasnych reguł? Masz doświadczenie i umiejętności, a nie masz dyplomu? Chcesz wiedzieć, ile będzie wart twój dyplom, kiedy wybierasz szkołę, uczelnię czy kurs? Chcesz sprawdzić, czy liczysz się na europejskim rynku pracy? Uważasz, że wiele wiesz i potrafisz, ale nie masz dyplomu, który by to poświadczał? Pomagasz komuś w wyborze dalszej nauki lub w podjęciu decyzji o zmianie zawodu? Uczysz innych, planujesz program nauczania, prowadzisz kursy lub szkolenia? Chcesz zatrudniać ludzi bez kosztownych błędów związanych z rekrutacją, i dobrze zarządzać swoimi pracownikami?

Polska Rama Kwalifikacji to nowy sposób porządkowania kwalifikacji i nowe możliwości ich zdobywania.

Na treningu masz być bezpieczny

– W sportach walki najważniejsze jest bezpieczeństwo ćwiczących, a to zapewnić może dokładne opisanie kwalifikacji, jakich wymagamy od instruktorów czy trenerów – podkreśla Jacek Skubis, działacz najpierw Polskiego Związku Judo, potem Polskiego Związku Taekwondo.

Według niego teraz nie wymaga się odpowiednich umiejętności od instruktorów i trenerów. Sprawdzany jest raczej poziom umiejętności technicznych, ale osobistych danej osoby. Czyli jak biegły jest w sztuce judo czy karate sam trener. – Ale nie ma to nic wspólnego z nauczaniem, metodyką, z zastosowaniem wiedzy, którą na danym etapie powinien mieć, z programowaniem zajęć i tak dalej – zaznacza Jacek Skubis. A to może być groźne. – Prowadzenie zajęć na każdym poziomie – od zawodników początkujących po coraz bardziej zaawansowanych – wymaga ludzi, którzy zapewnią im bezpieczeństwo w tej nauce. Żeby nie powstawały urazy, poważniejsze kontuzje czy inne konsekwencje – dodaje.

Co się może wydarzyć? Źle wykonany rzut czy przeciągnięte duszenie mogą spowodować utratę przytomności. Rzut lub dźwignia na staw łokciowy – wywołać uraz, który skończy się pobytem w szpitalu albo nawet operacją. – Wtedy rodzic często zaczyna podważać kwalifikacje prowadzącego zajęcia. Że do urazu doszło przez jego braki w wiedzy czy w umiejętnościach. Na koniec sprawa trafia do sądu. Owszem, do takiego urazu może dojść przez przypadek, ale prowadzący musi umieć przewidywać i zapobiegać. A do tego potrzebuje odpowiednich kwalifikacji – mówi Skubis. Dlatego budowanie Sektorowej Ramy Kwalifikacji w Sporcie uważa za bardzo ważny krok właśnie we względzie bezpieczeństwa.

– W kwalifikacjach można dokładnie opisać, czego się oczekuje od trenera na takim poziomie nauczania: jakiego podejścia do trenowanej osoby, które zapewni jej bezpieczeństwo w najwyższym stopniu, w jakim jest w stanie – podkreśla trener. – Nie tylko na treningu. Musi zapewnić odpowiedni poziom umiejętności adepta, kiedy puszcza go na zawody, i ocenić, czy może już brać udział nie tylko w walce na poziomie treningowym, ale i sędziowanej. Nieumiejętność padania, obrony może się dla zawodnika skończyć poważnymi konsekwencjami zdrowotnymi. To wszystko wymaga wiedzy prowadzącego – dodaje.

– Musi umieć nie tylko kontrolować, co się dzieje, we właściwym momencie pozwalać na stosowanie określonych środków, sił, akcji, w zależności od poziomu ludzi, z którymi prowadzi trening. Równie ważna jest umiejętność odpowiedniego zachowania się w sytuacji, gdy już coś się zdarzy. Też nie każdy będzie sobie z tym radził, trzeba mieć określony poziom wiedzy na ten temat – przypomina Skubis.

Bez tego dochodzi do takich sytuacji, jak rok temu, kiedy do internetu wrzucono film z walk 12-latków w klatce, na zasadach muai thai. Skończyła się brutalnym nokautem. Skubis sam interweniował u Rzecznika Praw Dziecka, pytając: czy dzieci mogą się kopać po głowach? – Walki psów są zakazane, a walki dzieci, na poziomie brutalnym, kontaktowym – nie. Związek sportowy ma zakaz prowadzenia takich walk, ale organizują je ludzie pod szyldem działalności gospodarczej. Może się wydarzyć coś strasznego – obawia się.

Bo o ile w bilardzie źle prowadzone dzieci będą co najwyżej wypaczone sportowo, to w większości sportów może to być groźne dla zdrowia, skończyć się kontuzją, przeciążeniem organizmu lub kalectwem. Nawet modne ostatnio bieganie. Nieprzygotowani ludzie narażają organizm na przeciążenia maratonów i nie wiedzą, jak zareagują ich płuca czy serce, gdy przestaną intensywnie uprawiać bieg.
Jacek Skubis wierzy, że wiele zmieni wprowadzenie ram kwalifikacji. – Dadzą gwarancję, że ludzie mający określony poziom wyszkolenia zapewnią uczestnikom zajęć bezpieczeństwo i uzyskiwanie coraz wyższych umiejętności w sposób taki, jak to powinno wyglądać – zapewnia.

Nie nauczą cię pływania przez internet!

Dziś można sobie wydrukować jakiś certyfikat, który niczego nie gwarantuje. Skończyć kurs-krzak i trenować innych. Jeśli ten, kto ma cię ćwiczyć, będzie musiał się wykazać kwalifikacjami, unikniemy pseudotrenerów.

– Nie wyobrażamy sobie, żeby każdy człowiek z ulicy nagle ogłosi się instruktorem czy trenerem i stał fachowcem w wybranej dyscyplinie sportu. A dziś prawo niestety na to pozwala. Wystarczy wykształcenie średnie i ukończenie kursu instruktorskiego, którego organizatorem niekoniecznie jest fachowiec – ubolewa Grzegorz Kędzierski, prezes Polskiego Związku Bilardowego. Dlatego jego organizacja, jak większość związków, ma swoje wewnętrzne kwalifikacje, jakich wymaga od trenerów.

Dzięki stworzeniu sektorowych ram kwalifikacji podobne wymogi będą obowiązywały wszystkich we wszystkich dyscyplinach, zrzeszonych w związkach i nie. Chcąc otrzymać potwierdzenie, że mają odpowiedni poziom kwalifikacji, będą musieli wykazać się konkretnymi, opisanymi w nich kompetencjami, umiejętnościami i wiedzą.

– Z jednej strony to dobrze, że ułatwiono dostęp do zawodu, ponieważ był problem z osobami, które miały ogromną wiedzę metodyczną, ale nie kończyły AWF. Ten brak wykształcenia ich blokował. Teraz mogą działać, a dzięki ramie potwierdzą swój poziom, bo nie jest ważne, jaką drogą uzyskali kwalifikacje. Natomiast w dalszym ciągu trzeba unikać produkowania pseudotrenerów – zaznacza Kędzierski.
Dlatego liczy, że nie skończy się na wprowadzeniu ram kwalifikacji, ale prace pójdą dalej. I doprowadzą do stworzenia systemu wydawania akredytacji tym, którzy prowadzą kursy instruktorskie. – Proszę spojrzeć na strony internetowe: kursy instruktorskie może zorganizować kto chce – tłumaczy. – Człowiek z ulicy założy firmę i robi kurs, korzystając z materiałów ogólnie dostępnych, np. filmów szkoleniowych z internetu. Kowalski znajdzie też w internecie taki kurs nauki gry w bilard, piłkę nożną czy pływania. Jaki to potem będzie bilardzista, piłkarz czy pływak? Akredytacje na kursy mógłby wydawać na przykład Instytut Sportu. Kontrolowałby wykładowców. Weryfikował tych, którzy sami chcą nadawać uprawnienia, żeby nie wypuszczali w świat pesudoinstruktorów i nie pozwolili robić ludziom krzywdy – dodaje.

Kto trenuje twoje dziecko?



Jak wybrać odpowiedniego instruktora narciarstwa spośród wielu, których spotkasz pod stokiem? Kto najlepiej poprowadzi nam trening przy bólu kręgosłupa? Znaleźć odpowiedź pomogą ci ramy kwalifikacji w sporcie.

– Mają na tyle uporządkować kwalifikacje, żeby uczestnicy sportu powszechnego, czyli rekreacji ruchowej, idąc na zajęcia, wiedzieli, jakiego specjalisty potrzebują. Czy na przykład chcieliby kogoś, kto poprowadzi jednorazowe zajęcia dla nich i wystarczy im instruktor. Czy też chcą zadbać o swoją sylwetkę i planują długofalowy trening, wtedy woleliby pracować z trenerem, a nie instruktorem od prowadzenia zajęć. Albo mają problem z bólami pleców i wiedzą, że muszą pracować ze specjalistą o wyższych kwalifikacjach niż instruktor czy trener. Dzięki ramie kwalifikacji łatwiej będzie dobrać osobę, która zrealizuje usługę, jakiej akurat potrzebujemy. Od prostej animacji do bardziej skomplikowanego programu – wylicza Anna Szumilewicz z AWFiS w Gdańsku, która podczas prac nad ramą kierowała właśnie podzespołem ds. kwalifikacji w sporcie powszechnym.

W zespole opisano, jaką wiedzę i umiejętności potwierdzają kwalifikacje na danym poziomie. Na przykład: posiada umiejętności do planowania zajęć w sporcie. Albo do monitorowania procesu treningowego w sporcie. Albo do treningu z osobami o specyficznych potrzebach, na przykład zdrowotnych czy ukierunkowanych na wysoki wynik sportowy. – Czyli mamy wskazówki, że jeśli tego potrzebujemy, to na jakim poziomie kwalifikacji szukać trenera. – mówi Szumilewicz.

Takie opisanie, czego można się spodziewać od osoby na danym poziomie, to rzecz szczególnie ważna dla rodziców wybierających trenerów swoich dzieci. Wiedzą, że na początku powinni szukać osoby o kwalifikacjach na czwartym poziomie. Ona zajmuje się tzw. treningiem wszechstronnym. Nie jest to jeszcze na tyle zaawansowany poziom sportowy, żeby liczył sie głównie wynik. Tutaj ważne jest wszechstronne przygotowanie zawodnika do różnych dyscyplin. Żeby dziecko dobrze się rozwijało, było sprawne i być może później mogło swój potencjał rozwijać. Poziom czwarty potwierdza gotowość tej osoby do takiej pracy. A jednocześnie rodzice wiedzą, że ich dziecka nie powinna trenować osoba na poziomie trzecim, która jest wyłącznie instruktorem i potrafi poprowadzić pojedyncze zajęcia. – Taka osoba jest dla tych, którzy jadą na narty na tydzień i wezmą dwie czy trzy lekcje. A osoba z poziomem czwartym to już prowadzi cały proces treningowy. No i jeszcze dobrze by było, gdyby na potwierdzeniu jej kwalifikacji było gdzieś odnotowane, że ma przygotowanie do pracy z dziećmi i młodzieżą – dodaje Szumilewicz. – Zresztą nawet podczas owego tygodnia na nartach pod jednym wyciągiem w górach może się ustawić pięciu instruktorów, ale dziś ludzie nie wiedzą, który jest jakim instruktorem i co to oznacza. Jaki poziom reprezentuje i jaki jest odpowiedni do nauki od podstaw, a jaki do doskonalenia jazdy.

Ramy opisane są do sportów uprawianych na świeżym powietrzu i w obiektach sportowych. Oba rodzaje wymagają bowiem innego przygotowania zawodowego i innych umiejętności radzenia sobie w sytuacji kryzysowej – inaczej gdy coś wydarzy się w budynku, inaczej gdy z dala od cywilizacji, podczas zmiany pogody itp. Polskie ramy będą częścią europejskich kwalifikacji i będą odpowiadały rozwiązaniom międzynarodowym. Wbrew pozorom to rzecz ważna nie tylko dla trenerów szukających pracy za granicą, ale dla każdego aktywnego turysty. – Ludzie często wyjeżdżają na narty, surfing, rower, korzystają na miejscu z innych form rekreacji. Łatwiej będzie im rozpoznawać, czego się spodziewać, jeśli wszędzie na świecie kwalifikacje instruktorów i trenerów będą podobnie opisane – tłumaczy specjalistka z AWFiS.

Natalia Skipietrow
Bernadeta Waszkielewicz

Instytut Badań Edukacyjnych

Jest placówką naukowo-badawczą zajmującą się wielostronną analizą funkcjonowania i efektywności systemu edukacji w Polsce. Misją Instytutu jest prowadzenie badań, analiz i prac przydatnych w rozwoju polityki i praktyki edukacyjnej. Instytut realizuje projekt systemowy współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego „Opracowanie założeń merytorycznych i instytucjonalnych wdrażania Krajowych Ram Kwalifikacji oraz Krajowego Rejestru Kwalifikacji dla uczenia się przez całe życie".

Więcej:
www.ibe.edu.pl
www.kwalifikacje.edu.pl
www.fb.com/Kwalifikacjepoeuropejsku
www.youtube.com/user/IbeKrk

 

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki