Izabela Panasz głoduje, by mieć pieniądze na leki! Leczę syna na kredyt!

2014-04-12 4:00

Darmowa służba zdrowia jest to już tylko hasło. Przybywa chorych, którym brakuje pieniędzy na to, by się leczyć w publicznych szpitalach, wykupić leki przepisane przez lekarzy. Problemów tych ludzi nie potrafią rozwiązać ani zauważyć urzędnicy w służbie zdrowia, których z roku na rok przybywa.

Historia Izabeli Panasz (60 l.) i jej ciężko chorego syna Roberta (28 l.) z Radzynia (woj. lubelskie) jest przykładem tego, że ci, którzy utrzymują się z emerytury lub renty, mają w Polsce gigantyczne problemy z leczeniem.

Pani Izabela dostaje 890 zł emerytury na rękę. Opiekuje się dorosłym synem, który pobiera rentę socjalną - ok. 700 zł. Paweł potrzebuje jej opieki, ponieważ choruje na ciężką i rzadką postać cukrzycy. Albo jest w szpitalu, albo pod opieką matki. Musi przyjmować insulinę i inne leki, na które potrzeba ok. 400 zł miesięcznie. Do tego czynsz i... niestety komornik. Bo Pani Izabela i jej syn skusili się na pożyczki na leki i leczenie.

- Nie przewidzieliśmy, że to wszystko się tak ułoży. Nie mamy teraz na leki i jedzenie - rozkłada ręce kobieta.

Tymczasem Fundusz Zdrowia rośnie w siłę. W 2004 roku było w nim zatrudnionych 4341 urzędników. Po niecałych 10 latach funkcjonowania ich liczba wzrosła do 5140. W centrali NFZ średnia pensja w ubiegłym roku wynosiła 5603 zł brutto. A do tego są już plany zatrudnienia kolejnych 70 urzędników. Ich liczba nie przekłada się na standardy leczenia. Ekonomista prof. Krzysztof Rybiński (47 l.) również nie jest przekonany, że Funduszowi potrzeba kolejnych biurek i ludzi.

Zobacz też: Wielki blef Arłukowicza? Kolejki do lekarzy wcale nie będą mniejsze!

- W sektorze prywatnym w ciągu ostatnich dziesięciu lat nastąpił wyraźny spadek zatrudnienia. Pracownicy są tam jednak dobrze zagospodarowani, nie ma stanowisk stworzonych po to, by ktoś miał pracę, jest nowoczesny elektroniczny obieg dokumentów. Natomiast w sektorze publicznym dzieje się na odwrót. Urzędy puchną od nowych pracowników. Jak widać, też NFZ. Czy pomaga to szpitalom i pacjentom? Raczej nie - stawia diagnozę profesor.

Czytaj również: Arłukowicz żałuje emerytom na leki, a sam zarobił 500 000!

NFZ dba tylko o siebie!

Czesław Hoc (60 l) z PiS, wiceszef Komisji Zdrowia:

Coraz częściej nie ma już służby zdrowia, jest wolny rynek. Jeśli pacjent ma pieniądze, to się leczy. Jeśli nie ma, to musi się zapożyczać, prosić w opiece społecznej. A w NFZ przybywa coraz więcej dobrze opłacanych urzędników. Komu są oni potrzebni?

Polub nas na Facebooku

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki