Jacek C. mieszkał w jednym domu wraz ze swoim bratem, bratową oraz ich dziećmi. Jako dobry wujek pod nieobecność rodziców zajmował się maluchami. Co się wówczas działo w małym domku na skraju wsi pod Strzelcami Krajeńskimi, wyszło na jaw niedawno. Piątka dzieci państwa C. przebywających w ośrodku specjalnym zapowiedziała, że nie chce wracać na ferie do domu. Wychowawcy krok po kroku wydobyli ze swoich podopiecznych straszliwą prawdę. Stwierdzili oni, że nie chcą znowu być bite, szarpane, a także dotykane i całowane przez swojego wujka.
Zobacz: Arcybiskup o pedofilii: dziecko szuka miłości, zagubi się i jeszcze drugiego człowieka wciąga
Sprawa trafiła do prokuratury. Strzeleccy prokuratorzy ustalili, że dzieci przez ostatnie lata były najpierw molestowane, a później, kiedy podrosły, także gwałcone przez Jacka C. Mężczyzna trafił do aresztu.
Przeczytaj też: Nergal chciałby zagrać księdza pedofila?
Jednak w toku śledztwa prokuratorzy doszli także do tego, że o całym procederze doskonale wiedzieli rodzice! Mieli za to otrzymywać prezenty i pieniądze. Maksymalnie sto złotych. Wczoraj przed Sądem Okręgowym w Gorzowie Wielkopolskim rozpoczął się proces całej trójki. Jackowi C. prokuratura postawiła pięć zarzutów, po jednym za każde dziecko. Odpowiada za gwałcenie nieletnich poniżej 15. roku życia, za co grozi do 15 lat pozbawienia wolności. Monika i Szczepan C. odpowiadają za czerpanie korzyści z tego przestępstwa. Im również grozi podobny wyrok. Mężczyźni idą w zaparte. Twierdzą, że nie popełnili żadnego z zarzucanych im czynów. Skruszona matka przyznała, że brała od Jacka C. pieniądze i słodycze...