Jacek Kurski - armata w kwiatach. KULISY POLITYKI

2011-07-17 19:00

Wielbiciel muzyki klasycznej i poezji Herberta. Miły i uczynny kolega posłów Piekarskiej z SLD i Niesiołowskiego z PO. W młodości wielbiciel Michnika i Kuronia. Zarazem w opinii Tuska "s... syn", a Wałęsy "największy łotr" Jacek Kurski emigruje. Tymczasowo, do Brukseli.

"Gdyby choć połowa informacji w mediach na mój temat była prawdziwa, już dawno z obrzydzenia dla samego siebie dokonałbym uroczystego samobójstwa, strzelając sobie w łeb na Rynku Starego Miasta" - deklarował Kurski w Sejmie. "Nienawidzę cyników i podejrzenia o cynizm. Nie ma gorszej cechy" - podkreśla.

Wielu wyborców kojarzy go jednak właśnie z tą cechą. Dlaczego? Tłumaczy, że powodem jest jego szczerość i pełne zaangażowanie w to, co wierzy. W swojej karierze w pełni wierzył w Solidarność, Wałęsę, Kaczyńskich, Gronkiewicz-Waltz, ROP, ZChN, AWS, PiS, LPR i ponownie PiS. Było więc gdzie się angażować i narobić sobie wrogów.

Sztylet podlany perfumami

Pamiętany jest głównie z ostrej retoryki, wykazania Tuskowi dziadka z Wehrmachtu i słów "ciemny lud to kupi". Podobno Lech Kaczyński na pytanie Tuska o to, dlaczego "trzyma u siebie tego s...syna", odpowiedział: "może i s...syn, ale wolę go mieć po swojej stronie". Kurski irytuje się, że to wizerunek ze zmyślonych stereotypów.

Podkreśla, że od lat nie powiedział niczego ostrego i wypomina mu się dawne rzeczy. Ma za złe, że koledzy nie doceniają, iż brał na siebie niewdzięczną rolę i ogień przeciwnika. Miał dość. "Już nie walę na odlew maczugą. Staram się walczyć czymś w stylu armaty w kwiatach czy sztyleciku polanego perfumami".

Dziadek Tuska był według niego "niefortunnym zbiegiem okoliczności". Najbardziej denerwuje się na słowa "ciemny lud to kupi". Podkreśla, że nigdy nie padły. Zaraz po rozmowie Tomasz Lis nie zająknął się o nich w radiu. Przywołał je trzy dni przed wyborami. W rozmowie z "Dziennikiem" Kurski twierdził, że Lis i red. Wołek i Katarzyna Kolenda-Zaleska nie zgodzili się poddać testowi na wykrywaczu kłamstw.

Kolega Niesiołowskiego

Co ciekawe, oprócz kilku, ludzie mediów raczej deklarują, że go lubią. I zapraszają, bo zawsze ma coś do powiedzenia. Dziwić może to, że lubią go też politycy, uważani za jego wrogów.

"Kurski prywatnie to miły, dowcipny i elokwentny kolega" - przyznała "Newsweekowi" Katarzyna Piekarska, wiceszefowa SLD. "Jest uroczy. Szanuję go i mam do niego słabość" - to deklaracja Stefana Niesiołowskiego z PO.

Kurskiego i Piekarską połączyła fascynacja twórczością Jacka Kaczmarskiego. Liderka SLD śpiewała z Kurskim na scenie teatru. Niesiołowski przed programami umawia się z nim, czego nie poruszą na żywo. Troszczą się, czy za bardzo sobie nie dołożyli. Relacji prywatnych nie psują wzajemne, publiczne ataki.

Fascynacja Kaczmarskim łączy go dziś także ze starszym bratem. I tylko to. Jarosław Kurski jest na co dzień zastępcą, a praktycznie redaktorem naczelnym "Wyborczej". Tej samej, którą jego brat bezlitośnie atakuje, a która ciąga go po sądach, a nawet licytuje.

Bracia polscy

Bracia słuchali Kaczmarskiego, Gintrowskiego i Herberta. Śpiewali i grali. Wydawali kasety z koncertami barda Solidarności. Razem rozpoczęli też swoją opozycyjną drogę. Wciągnął ich Arkadiusz Rybicki (zginął w katastrofie smoleńskiej jako poseł PO).

W opozycji Jacek Kurski stanowił duet (później także dziennikarski) z Piotrem Semką. Wydawali podziemną gazetę. Razem trafili do TVP. Na początku lat 90. było o nich głośno. Pokazali nagranie naczelnego "Wyborczej" z Jaruzelskim ("odpieprz się od generała") oraz Michnika w limuzynie Urbana, którą w rocznicę stanu wojennego udali się na imieniny Kwaśniewskiego.

Jarosław we wspomnieniach znajomych był wyciszony i delikatny, Jacek przebojowy i ambitny. Późniejszy publicysta "Wyborczej" działał w antykomunistycznym, religijnym harcerstwie. Dzisiejszy poseł PiS nie stronił od towarzystwa dziewczyn i alkoholu. Jarosław fascynował się wówczas Dmowskim. Dla Jacka mentorami byli Michnik i Kuroń. Czas "nieco" to pozmieniał.

Nie jestem antysemitą

Obaj wierzyli w Wałęsę. Jarosław był jego rzecznikiem, ale zrezygnował. Jego książka "Wódz" ukazała się w USA w 1992 roku pod znamiennym tytułem "Wałęsa - demokrata czy dyktator?". Co ciekawe, jej autor miał być inicjatorem obrony Wałęsy już jako "skarbu narodowego" po książce IPN.

Bracia współdziałali do "wojny na górze". Droga starszego z nich rozeszła się z resztą rodziny. Ich matka, Anna, została senatorem PiS, przyjaźni się też z Andrzejem Gwiazdą.

Jacek nieczęsto odnosi się do aktywności brata. Jak wtedy, gdy na pytanie dziennikarzy "Gazety" o to, czy jest antysemitą, odparł: "ależ skąd, przecież mój brat pracuje u was w ťWyborczejŤ". Michał Karnowski w 2004 roku informował w "Newsweeku", że Kurski miał przed liderami pomorskiej LPR ściągać spodnie, by udowodnić, że nie jest obrzezany. Poseł i oburzeni działacze LPR zaprzeczyli.

12 lat milczenia

Poglądy skłóciły obu braci tak, że przez 12 lat ze sobą nie rozmawiali. Ponownie nawiązali bliższy kontakt dopiero w 2003 roku. Po "40" Jarosława uznali, że są rzeczy ważniejsze od polityki. Nie przeszkadza to we wzajemnej krytyce. Jarosław przestrzegał przed bratem, podkreślając, że "zwycięstwa go deprawują". Przyznawał, że nie głosował na brata. Zagłosował jednak na mamę, choć z PiS.

Jacek Kurski niechętnie mówi o swoich prywatnych sprawach. Do niedawna unikał pokazywania żony i trójki dzieci. W kilku wywiadach podkreślał, że w wychowaniu dzieci zwraca uwagę na trzy rzeczy: muszą umieć jeździć na nartach, pływać i biegle posługiwać się angielskim. To ostatnie może wynikać z dawnego kompleksu. Sam zaczął się tego języka uczyć dość późno. Choć dziś radzi sobie z nim o niebo lepiej, niż wysłany na naukę do Brukseli Zbigniew Ziobro.

Lewy profil Kurskiego

Podobno lubi mieć opinię twardziela. Ma pozwolenie na broń, zdał egzamin strzelecki. Po informacji o grożącym mu zamachu i morderstwie Marka Rosiaka, działacza PiS z Łodzi, uznał jednak, że zgodzi się na ochronę BOR. W kilku wywiadach przyznawał, że popłakał się przy żonie i dzieciach podczas pogrzebu papieża Jana Pawła II.

Korzystając z umiejętności nabytych w telewizji, przywiązuje wagę do tego, jak wypada na ekranie. Zwraca uwagę na podkład, makijaż oraz to, który profil ma lepszy (podobno lewy). W rozmowie w TVN24 stwierdził, że nie ma wyboru, gdyż "istotą telewizji jest unieważnianie treści i wyolbrzymianie formy".

W odpowiedzi na naciski związanego z PO prezesa Agencji Rozwoju Pomorza na żonę zapowiedział emigrację wraz z młodszymi dziećmi do Brukseli. Sądząc po wypowiedziach telewizyjnych, emigrację w treści raczej małą (do końca kadencji i z luksusową pensją europosła), ale w formie będącą powtórką z tej Wielkiej...

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki