Janków Przygodzki: Kotek Tosiek przeżył trzy dni przysypany gruzem!

2013-11-18 3:05

Trudno nie nazwać tego cudem. Gdy wybuchł gaz tuż przy domu rodziny Tykocińskich, ich akurat nie było w domu. Patrzyli ze zgrozą, jak płonie ich dobytek, ale cieszyli się, że żyją. Gdy Hanna Tykocińska (39 l.) po trzech dniach wróciła do ruin swojego domu zabrać najpotrzebniejsze rzeczy, jej serce omal nie stanęło ze szczęścia. Wśród spalonych gruzów usłyszała ciche: "miaauu". To był ich ukochany kot Tosiek! Nie miał prawa przetrwać tego kataklizmu. A jednak...

Hanna Tykocińska była w pracy, gdy z radia dowiedziała się, że płonie Janków Przygodzki (woj. wielkopolskie), jej rodzinna wieś. Natychmiast pojechała na miejsce. Na ratowanie dobytku nie było szans - widziała to z daleka, obserwując czerwoną łunę w miejscu, gdzie stał jej dom. Płakała.

Czytaj: Cudem ocalałem z Cudem ocalałem z piekła - dramatyczne wyznania ofiar pożaru w Jankowie Przygodzkim [Wideo]

Dopiero po trzech dniach pozwolono jej dostać się do domu. Niespełna kilka metrów od niego z ziemi zionie czarna dziura - lej po przerażającym wybuchu. Blaszany dach domu dosłownie się stopił, ściany popękały, tynki odpadły. W środku było jak w piekarniku - meble spłonęły doszczętnie, ze ścian poschodziła farba. - Gdybyśmy byli w domu, nie mielibyśmy szans na przeżycie - mówi z przejęciem pani Hanna. Gdy strażacy pozwolili jej wejść do zrujnowanego domu, by zabrała kilka najważniejszych rzeczy, wśród gruzów usłyszała ciche miauczenie.

To był Tosiek! Wtedy kobieta zaczęła płakać. - Kotku, koteczku. Jak ci się udało przeżyć? - mówiła, podnosząc go na ręce. Był wystraszony, trochę osmolony, ale nic mu nie było. Wtulił się w ramiona swojej pani, jakby chciał ją pocieszyć...

Można by pomyśleć, że ogień czyha na życie tej rodziny. Dwa lata temu w środku nocy w ich dom uderzył piorun. Zapaliło się poddasze. - O mało wtedy nie spłonęliśmy żywcem, ale na szczęście udało nam się wyjść z tej opresji cało - mówi pani Hania. I wierzy, że te cuda to zasługa cudownej figury Matki Boskiej wbudowanej w elewację domu. - To ona nad nami czuwała - mówi pani Hanna. - Zawalił nam się świat. Dosłownie i w przenośni - mówi pani Hanna i wylicza, co stracili. - Z dymem poszedł cały dorobek naszego życia. Wszystko, czego dorabialiśmy się przez 18 lat wspólnego życia - opowiada. - Najważniejsze że żyjemy i Tosiek też - dodaje.

Zobacz: Wstrząsające zdjęcia po wybuchu w Jankowie Przygodzkim. Zostały tylko zgliszcza!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki