Kaczyński: Są prawdziwe laseczki w Warszawie

2011-03-30 13:45

Prezes PiS nie zamierza odpuścić żadnej wpadki prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu i premierowi Donaldowi Tuskowi. W felietonie dla „Polityki” Jarosław Kaczyński  naśmiewa się z błędów ortograficznych głowy państwa i ocenia, że język polski jest dla prezydenta językiem obcym. Znacznie lepiej posługuje się cyrylicą. Dwuznacznie brzmiącym stwierdzeniem „są jeszcze w Warszawie prawdziwe laseczki” broni się jak to się stało, że pisząc „obiad” wyszło mu „obiat”.

Lider największej partii opozycyjnej przed wyborami parlamentarnymi nie traci żadnej okazji, by „dokopać” politycznym rywalom. Jarosław Kaczyński do ataku na premiera Tuska i prezydenta Komorowskiego wykorzystuje swoje zdolności pisarskie.

W felietonie dla „Polityki” nie tylko oskarża ich o doprowadzenie do słabości państwa, nieudolne rządzenie, brak troski o los obywateli i zaangażowania w bieżące problemy ekonomiczne Polaków. Tuska i Komorowskiego nazywa „dadaistami”, którzy na zawołanie Rosjan odpowiadają: „DA, DA!” (tak, tak)

Szef PiS po raz kolejny kpi też z błędów ortograficznych jakie prezydent Komorowski zrobił we wpisie do księgi kondolencyjnej Japonii.

Przeczytaj koniecznie: Prezydent przeprasza za BUL, a Kaczyński drwi i proponuje dyktando

- Nie należy pchać się do pisania, jeśli nie umie się pisać, a tym bardziej do „żądzenia, jeśli nie umie się rzondzić” - kpi Kaczyński. Zdaniem prezesa PiS język polski jest dla głowy państwa językiem obcym. - Lepiej mu idzie cyrylicą, chociaż ta jest trudniejsza, występuje w niej miękki znak i twardy znak. W stosunkach z Rosją ci panowie znają tylko miękki znak – drwi.

Felietonista tłumaczy się także z błędu ortograficznego, który sam popełnił w słowie „obiad”. Jest wdzięczny „Rzeczpospolitej” że broniła go ustalając dlaczego wyglądało na „obiat”. - Ogonek litery „y” ze słowa „miły” nałożył się na laseczkę litery „d” położonego w drugim rzędzie słowa „obiad”. Są jeszcze w Warszawie prawdziwe laseczki – kończy ten wątek Jarosław Kaczyński.

Pod felietonem, który tygodnik nazywa "felietonem primaaprillisowym" prezesa PiS umieszczona jest data 1 kwietnia. Pytanie więc brzmi czy autor tekstu obraca wszystko co napisał w żart, a może Jarosław Kaczyński nie jest autorem felietonu?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki