KATARZYNA WAŚNIEWSKA na okładce POLITYKI: Jacek ŻAKOWSKI ma KRÓTKĄ PAMIĘĆ? Miał nie dotykać GAZET z matką Madzi, teraz SAM O NIEJ NAPISAŁ

2013-02-27 15:47

Znany dziennikarz Jacek Żakowski nieraz chętnie łapał za słówka innych, teraz okazuje się, że sam wyjątkowo łagodnie rozlicza się z własnych deklaracji. Niespełna rok temu publicysta POLITYKI mentorskim tonem oświadczył, że nie będzie dotykać gazet, w których króluje Katarzyna Waśniewska. Z obrzydzeniem nazwał je "świństwami". Dzisiaj niespodzianka! Na okładce POLITYKI jest zdjęcie matki Madzi a w środku tytułowy artykuł o sprawie Waśniewskiej. Kto go napisał? Sam Żakowski. Ciekawe, czy weźmie to "świństwo" do ręki?

W marcu ubiegłego roku, Jacek Żakowski, w Poranku radia TOK FM zadeklarował tak: - Często w moich przeglądach cytuję takie dzienniki "Fakt" i "Super Express". Tak długo jak na pierwszych stronach tych gazet jest Madzia - nie ma gadania. Dalej dziennikarz kategorycznie zaapelował: - Trzeba postawić temu tamę! Potem nazwał jeszcze wymienione gazety "świństwami", oświadczając, że nie będzie dotykał okładek z Madzią. - Kropka! - zakończył swoją dziennikarską deklarację Jacek Żakowski.

Nie minął nawet rok, a na półkach w kioskach z okładki POLITYKI bije po oczach matka Madzi. A w środku spory felieton z Katarzyną Waśniewską w roli głównej. Pod tekstem "Czarownica - studium przypadku" podpisał się nie kto inny, jak redaktor Żakowski.  Jak to? - chciałoby się zapytać. Co stało się ze słowem danym publicznie czytelnikom i słuchaczom? Albo dla dziennikarza jego własny honor nic nie znaczy. Albo mało ważni są dla niego odbiorcy. Może też - uznał, że jemu można zmieniać zdanie - w wyższych celach, oczywiście?

Podejrzewamy, że redaktor POLITYKI poczuł jednak mały dyskomfort przyczyniając tekst o Waśniewskiej, bo zaraz na wstępie tłumaczy się
z jego napisania.

"Można się było – jak ja – wściekać, że wszyscy tylko o Madzi, zamiast o sprawach ważnych i poważnych, ale od początku trudno było zachować obojętność" – pisze Jacek Żakowski. Dalej tłumaczy się jeszcze: – "Sprawa Madzi, chcieliśmy czy nie, rujnowała naszą  ćwiczoną latami obojętność. Bo przecież każdy ma świadomość, że dzieci czasem umierają lub giną. Albo są porywane. (...) Madzia, uzbrojona w tabloidy i większość pozostałych mediów, te nasze przeciwempatyczne pancerze przebiła. Mój także. Tym bardziej się wściekałem na szaleństwa torturujących mnie Madzią kolorowych gazet, których oczywiście nie podejrzewałem o bezinteresowność."

My w bezinteresowność dziennikarza za to nie wątpimy. Na pewno napisał artykuł do tygodnika charytatywnie - z poczucia obowiązku, z "pękniętym pancerzem" obojętności. Żeby dotrzymać słowa, może przecież nie brać tego "świństwa" swojego autorstwa do ręki...

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki