Koszalin. Pani Stanisława padła ofiarą naciągaczki: Fałszywa córka ukradła mi 100 tys.!

2011-09-16 15:56

Do pani Stanisławy (75 l.) z Koszalina zadzwonił telefon. - Cześć mamo, jak się czujesz? - spytał ktoś. - Dobrze, ale ty masz dziwny głos - powiedziała pani Stanisława. - Mam katar - usłyszała. To wystarczyło, by starsza pani uwierzyła, że rozmawia z córką. A była to bezwzględna oszustka.

Starsza pani uwierzyła, że zakatarzona córka pożyczyła od kasjerki z banku 250 tys. zł i musi je oddać, dlatego prosi mamę o pieniądze. Ma przecież na koncie 100 tys. zł, bo sprzedała mieszkanie. Zakazuje pani Stanisławie dzwonienia do siebie, to ona się z matką skontaktuje.

Po godzinie do pani Stanisławy dzwoni kasjerka z banku. Mówi, że ma kontrolę, musi dostać te 100 tys. zł od matki swej dłużniczki. Pani Stanisława biegnie do banku, wypłaca pieniądze, w domu telefon dzwoni ponownie. Kasjerka informuje ją, że po pieniądze przyśle swoją córkę. Młoda kobieta po chwili zjawia się w drzwiach i odbiera 100 tys. zł.

Oszustka wiedziała wszystko o pani Stanisławie

Dopiero wieczorem prawdziwa córka pani Stanisławy uświadamia matkę, że ta została okradziona. - Czytałam w gazetach o oszustwach "na wnuczka", ale nigdy nie sądziłam, że spotka to mnie - mówi pani Stanisława. Teraz nie ufa nikomu. - Boję się o swoje życie, przecież ta oszustka wiedziała o mnie wszystko - dodaje przerażona.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki