Dominikanin poznał Kamilę Z. na skrzyżowaniu w Gdańsku. Pisaliśmy o tym w lipcu. Jechał motocyklem, a ona skuterem. Zaprosił ją na piwo. Nie powiedział, że jest duchownym. Namówił ją, by poszła z nim do hotelu. Tam miał pijaną śpiącą dziewczynę zgwałcić.
>>> Ksiądz wykopał babcię z grobu
Kamila Z. zawiadomiła o tym policję. Andrzejowi W. postawiono zarzut wykorzystania bezradności ofiary. Czyn podlega karze do 8 lat więzienia. Ksiądz trafił do aresztu na trzy miesiące, ale teraz sąd go wypuścił. - Wyliczyłem argumenty na rzecz niewinności mojego klienta i zaproponowałem 50 tys. zł poręczenia majątkowego - mówi Marian Główczyński, obrońca dominikanina. Sąd zwolnił duchownego, ma się on tylko stawiać na wezwanie prokuratury.
Po wyjściu z aresztu dominikanin wrócił do klasztoru. - Zaproponowaliśmy, że może zostać we wspólnocie, jeśli wróci do zasad życia zakonnego - mówi o. Marcin Mgielski, przeor gdańskich dominikanów. Niesforny zakonnik miał żyć w ubóstwie, oddać motor i poddać się terapii przeciwalkoholowej. Nie zgodził się na to. - Powiedział, że nie tak wyobraża sobie wsparcie z naszej strony i że czuje się zdradzony. Zabrał swoje rzeczy i wyjechał w nieznanym kierunku - mówią dominikanie.