Kto się boi komisji hazardowej?

2009-10-28 17:11

Czy to możliwe, żeby komisji ds. afery hazardowej w ogóle nie powstała? W Sejmie aż huczy od plotek, że PiS ma wątpliwości, czy dać się wciągnąć w grę, w której karty będzie rozdawać PO. Rządzący o wątpliwościach opozycji mówią co innego: zaczynają się bać, bo sami nie mają czystych rąk.

Najpierw wszyscy składali wnioski o powołanie komisji, a teraz sprawa zostanie zamieciona pod dywan... Czy to możliwe? Wśród polityków coraz częściej można usłyszeć, że taki scenariusz jest coraz bardziej prawdopodobny. Pojawiają się nawet plotki, że Przemysław Gosiewski chodzi po Sejmie i osobiście namawia, by komisja jednak nie powstała.

Skąd to całe zamieszanie? Sławomir Nowak twierdzi, że wszystko przez to, że szansę na powstanie ma tylko komisja zaproponowana przez PO. Zbadałaby ona jak posłowie pracowali nad ustawą o grach za czasów koalicji PO-PSL, ale również za wcześniejszych rządów.

- Koledzy z PiS analizując rozwój sytuacji, pewnie odtwarzając sobie pewne rzeczy z przeszłości, zaczynają się obawiać - mówił Nowak w radiu TOK FM.

O co dokładnie może chodzić? Na to pytanie Sławomir Nowak też miał gotową odpowiedź. Według posła PO, niewygodne dla PiS mogą być fakty związane z nowelizacją ustawy hazardowej, które prowadziła minister finansów Zyta Gilowska. Nowak przypomniał, jak minister finansów w rządzie PiS obwieściła, że ma miliard złotych na Euro 2012.

- Po dwóch latach nie było ani miliarda, ani ustawy Gilowskiej. Z 33 kartek znalazła się jedna kartka nowelizacji ustawy - podkreślał Sławomir Nowak.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki