Kto zyska, kto straci na aferach rządu

2009-10-13 6:45

Po aferze hazardowej - cały czas do końca niewyjaśnionej - przyszedł czas na kolejną - stoczniową. Poprzednie porażki rządu PO przechodziły praktycznie bez echa. Słupki poparcia dla rządzącej ekipy utrzymywały się na bardzo wysokim, niespotykanym dotąd poziomie.

Teraz gołym okiem widać, że rząd - pierwszy raz od objęcia władzy w listopadzie 2007 roku - zaczął tracić. Według najnowszego sondażu jego dymisji chciałoby aż 47 proc. Polaków. Razem z rządem traci premier Donald Tusk i jego partia. Ale z pewnością nie wszyscy jej politycy. Dziś zastanawiamy się, kto jeszcze - prócz ludzi związanych z PO - zyska, a kto straci na ostatnich aferach.

Oprócz spekulacji dotyczących konkretnych osób można pokusić się o konkluzję natury ogólnej - razem z odwoływanymi ministrami i członkami Kancelarii Premiera nastąpiła klęska pewnej strategii (bo ideą trudno to nazwać) - klęska tak zwanej polityki miłości. Rozpoczęła się wojna. Brutalna wojna między PO i PiS, dla której inni politycy i ugrupowania są tylko tłem. Ale do czasu. Ta wojna może wynieść do góry kogoś spoza tego dwubiegunowego układu...

Lech Kaczyński (60 l.): Wykorzysta porażki rządu

Prócz swoich konstytucyjnych uprawnień prezydent RP pełni nieformalną rolę recenzenta poczynań władzy wykonawczej. I tak krytycznie odnosił się już do afery hazardowej, jak również prywatyzacji stoczni. Jak dużo zyska? Będzie to zależało głównie od tego, czy głowa państwa i jej otoczenie przekują porażki rządu w swój wizerunkowy sukces, a z tym bywają kłopoty, mimo starań ministrów Stasiaka i Wypycha. Na drugą kadencję szanse raczej niewielkie.

Donald Tusk (52 l.): Nie będzie prezydentem

Nie spełni się jego polityczne marzenie - nie będzie prezydentem, gdyż... w ogóle nie stanie w szranki. Takie są przecieki z samej PO. Co dalej z Tuskiem? Ponieważ przedterminowych wyborów również nie będzie, do końca pozostanie premierem, ale z dużo mniejszym poparciem. Skupi się na kierowaniu polską prezydencją w UE. A później? Idąc za ciosem - może jakaś funkcja europejska? Przyszły komisarz od polityki regionalnej? Musiałby tylko podszkolić swój angielski.

Grzegorz Schetyna (46 l.): Nie będzie premierem

Zdymisjonowany wicepremier i szef MSWiA. Człowiek drugiego planu. Gdy Tusk miał rozpocząć prezydencką kampanię, jego gwiazda miała rozbłysnąć - był typowany na premiera. Po aferze hazardowej nie ma na to szans, choć Tusk oficjalnie zapewniał, że nie stracił do niego zaufania. Teraz Schetyna został wepchnięty lub sam się wepchnął w polityczne przepychanki w Sejmie. Paradoksalnie może być to funkcja szyta na jego miarę - wymaga zdolności organizacyjnych, ale charyzmy już niekoniecznie.

Bronisław Komorowski (57 l.): W stylu Kwaśniewskiego

Człowiek o arystokratycznych korzeniach i równie wielkich aspiracjach, kreujący się na państwowca. Gdyby partia wystawiła go na prezydenta, z pewnością od razu przyjąłby propozycję. W tej roli mógłby się sprawdzić, ale byłaby to prezydentura bez ostrzejszych kolorów, w stylu Kwaśniewskiego. W sondażach jest wysoko, ale niełatwo byłoby mu pokonać zarówno Lecha Kaczyńskiego, jak i Włodzimierza Cimoszewicza. Tak czy inaczej zyska, bo będzie o nim głośno.

Jarosław Kaczyński (60 l.): Wygrał. Przejmie władzę?

Zyska więcej, jeśli będzie to robił merytorycznie, a mniej emocjonalnie (sympatii nie zdobywa połajankami dziennikarzy, że powinni z nim rozmawiać wyłącznie na stojąco). Zyska jeszcze więcej, jeśli dobrze obsadzi komisję śledczą. Ale polegać musi na Macierewiczu i Wassermannie, bo najostrzejsze szable PiS - Ziobro i Kurski - siedzą teraz w Europarlamencie. Największy zwycięzca obu afer, ale do przejęcia władzy może to nie wystarczyć.

Włodzimierz Cimoszewicz (59 l.): Przyszły prezydent RP

Niedoszły sekretarz generalny Rady Europy. Dawniej towarzysz, prywatnie człowiek puszczy, ostatnio coraz bardziej Europejczyk. Startować w wyborach prezydenckich nie chce, ale... Rozważał stanowisko ministra sprawiedliwości w rządzie PO pod warunkiem swobodnego startu w wyborach... prezydenckich. Pewnie wystartuje i nieźle namiesza, ale raczej z własnego komitetu niż z lewicy, z którą nie chce być kojarzony. Zaryzykujmy tezę - przyszły prezydent RP.

Waldemar Pawlak (50 l.): Panie Waldku. Wyraziściej

Wicepremier, minister gospodarki. Jego koalicyjny PSL woli się nie wychylać. Na aferę hazardową zareagowali tak: "sprawę trzeba do końca wyjaśnić", czyli nijak. Lepiej wszystko przeczekać, na ciepłych stanowiskach w agencjach Skarbu Państwa. Ale to fatalna strategia. Gdy ludowcy w odpowiednim momencie się nie obudzą, PO pociągnie ich w dół. Już teraz niewiele brakowało, gdy Pawlak musiał przykrywać grzeszki swojego wiceministra Szejnfelda. Panie Waldku, pan się nie boi...

Grzegorz Napieralski (35 l.): SLD popiera Kamińskiego

Bardziej energiczny i medialny od Pawlaka. SLD od dłuższego czasu pozostaje jednak w rozkroku. Starzy zasłużeni działacze pochowali się w biznesie, młodsi nie mają ich temperamentu. Gardłują za komisją śledczą, ale mieliby kłopot z jej obsadą. O rozdwojeniu jaźni świadczy fakt, że nie dają powiedzieć złego słowa na szefa CBA Mariusza Kamińskiego - przecież ideowego antykomunistę. Uratowałyby ich tylko dwie osoby: Cimoszewicz i Kwaśniewska, ale pomóc dawnym towarzyszom nie chcą.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki