Lech Wałęsa: Kaczyński był BYLE JAKI. Zginął - to za mało na pomnik

2011-04-15 13:48

Były prezydent  nawet po śmierci Lecha Kaczyńskiego dopuszcza do głosu dawne urazy i bez zająknięcia rozlicza prezydenturę zmarłego pod Smoleńskiem byłego współpracownika. Lech Wałęsa przekonuje, że Kaczyński nie zasłużył na pomnik, bo nie można wyróżniać bylejakości. Katastrofa była zaś efektem „wpychania się prezydenta tam, gdzie był niechciany”.

Legendarny przywódca „Solidarności” już nie raz zasłynął tym, że krytykował i krytykuje działalność polityczną braci Kaczyńskich. W czwartkowych „Faktach po Faktach” w tvn24 wziął na cel Jarosława Kaczyńskiego,  a w piątek rano w programie „Gość Radia ZET” skupił się na jego zmarłym bratu bliźniaku.

Chyba nikt nie jest w stanie przekonać Wałęsy do budowy pomnika ku czci Lecha Kaczyńskiego.  - Nie można wyróżniać bylejakości, kiepskiej pracy. Sam pomnik dla Lecha Kaczyńskiego za to, że zginął - to za mało – podsumował.

Były prezydent nie ma wątpliwości, że katastrofa to konsekwencja organizacji drugich uroczystości w Katyniu. - Kaczyński nie musiał planować wielkiego uderzenia na rozpoczęcie kampanii prezydenckiej, nie musiał.  Ja pojechałbym razem z Tuskiem i przejął te uroczystości, był głównym mówcą – stwierdził.

Patrz też: Lech Wałęsa o słowach Kaczyńskiego: To bełkot CHOREGO człowieka. Chce zrobić ZAMACH STANU

Zdaniem Wałęsy zmarły prezydent „wpychał się tam gdzie był niechciany”. - Zasłużył na niechcenie, za złą taktykę postępowania z Rosją. Z Rosją trzeba twardo, trzeba zdecydowanie, ale jednocześnie finezyjnie, mądrze, a nie szabelką – podsumował.

Taka postawa wobec Rosji powinna jednak ulec złagodzeniu w reakcji na podmianę tablic w Smoleńsku. - Dostaliśmy prezent w postaci kamienia, jako pomnik. Tamta strona się zwracała co napisać, my nie pomogliśmy im napisać, przyjeżdżają panie z wiertarkami, z maszynami, przyklejają tablicę, a gdyby do nas przyjechali Niemcy do Gdańska i bo przyklejali sobie tablice – podkreślił.

Na miejscu Bronisława Komorowskiego Wałęsa przeprosiłby Dmitrija Miedwiediewa za zamieszanie z tablicami. - Powiedziałbym wybacz pan, ale ta demokracja u nas taka jest, jesteśmy rozdemokratyzowani i mamy prawa, nie mamy obowiązków, nie mamy odpowiedzialności.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki