Pod koniec stycznia 3-letni chłopiec dostał wysokiej gorączki. Wezwany do domu lekarz stwierdził anginę. Gorączka miała minąć po trzech dniach, ale po tym czasie temperatura u dziecka wzrosła do 41 stopni. Mama 3-latka zadzwoniła do lekarza, który powiedział żeby natychmiast jechać do szpitala, bo podejrzewał mononukleozę zakaźną.
Dziecko trafiło na SOR szpitala w Zielonej Górze. Według matki chłopca lekarka uznała, że nie przyjmie chłopca z wysoką gorączką, bo powinien trafić do lekarza rodzinnego. Lekarka miała dodać, że gorączka, która trwa kilka dni, to nie nagły przypadek, ale zmieniła zdanie, gdy matka poprosiła o odmowę przyjęcia na piśmie. Matce i dziecku kazano czekać. Przez kilkanaście minut nikt miał nie spojrzeć na 3-latka. Matka zdecydowała, że zabiera go szpitala w Nowej Soli.
Według kobiety w szpitalu Nowej Soli lekarze uratowali jej dziecko. Pobrali chłopcu krew, dostał kroplówki i antybiotyki. Rozpoznano mononukleozę zakaźną, a stan 3-latka po kilku godzinach się poprawił.