Dla Krzysztofa i jego bliskich to był czarny, przerażający poniedziałek. - Rano pojechaliśmy do lekarza pierwszego kontaktu, bo z noga Krzyśka było źle. Bolała, była cała purpurowa, lała się z niej krew połączona z jakąś wydzieliną. Pani doktor pilnie skierowała nas do szpitala. Wybraliśmy najbliższy. O 10:30 weszliśmy na izbę przyjęć – opowiada Tomasz Siwecki.
Na dzień dobry Krzysztof dostał kategorię zieloną, czyli tę, którą obsługuje się w ostatniej kolejności. - Dopiero o dwunastej zawiozłem brata na wózku na badanie Dopplerem. Kiedy się skończyło wróciliśmy na izbę i nadal nic się nie działo – mówi Tomasz Siwecki. - Próbowałem zainteresować lekarzy stanem brata. Zachowywali się obojętnie. Zadawali zdawkowe pytania, po czym odchodzili. Któryś z nich krzyknął, żeby jechać na drugie piętro, ale nie powiedział kogo tam szukać. Jeździłem z bratem i wchodziłem do lekarskich gabinetów. Nikt nic nie wiedział. A z nogi się lało. Było pełno tych plam w windzie i na korytarzu. I tylko pani sprzątająca co kilkanaście minut podchodziła, wycierała plamy krwi i zmieniała ręczniki pod nogą brata...
Jeździłem z bratem i wchodziłem do lekarskich gabinetów. Nikt nic nie wiedział. A z nogi się lało. Było pełno tych plam w windzie i na korytarzu. I tylko pani sprzątająca co kilkanaście minut podchodziła, wycierała plamy krwi i zmieniała ręczniki pod nogą brata...
Mijały godziny. Około 17.20 zmierzono leżącemu już na kozetce Krzysztofowi ciśnienie. Miał 66/46, był bliski zapaści. Mimo to przez kolejne dwie godziny nikt się nim nie zainteresował. - W szpitalu była już wtedy nasza mama. Prosiła medyków, żeby zajęli się Krzyśkiem, ale na próżno – mówi Tomasz Siwecki.
Personel izby przyjęć zabrał się do działania dopiero wtedy, gdy Krzysztof zwymiotował, a po chwili stracił przytomność. Było to ok. 19:20. - Wtedy się nim zajęli, tylko trochę późno. Brata trzeba było kilka razy reanimować. O 21 poinformowano nas, że ma przyjechać ambulans i zawieźć Krzyśka do Chorzowa. Przyjechał, ale go nie zabrał, bo o 22 brat już był martwy – kończy pan Tomasz.
Pogrzeb Krzysztofa Siweckiego odbędzie się dziś w sosnowieckiej katedrze o godz. 12. Tymczasem sprawę bada katowicka prokuratura okręgowa. Zna już wyniki sekcji zwłok, ale dla dobra śledztwa ich nie ujawnia.
Polecany artykuł: