Łódź. Adam D. zabił matkę i siostrę prawniczkę dla polisy

2011-07-20 4:00

To miała być zbrodnia doskonała. Adam D. (40 l.), lekarz patomorfolog z Łodzi, wszystko zaplanował. Tonący w długach mężczyzna postanowił zabić matkę i siostrę, by zostać jedynym spadkobiercą rodzinnego majątku. Po zbrodni przez kilka dni zacierał ślady. Gdy już uznał, że nie padnie na niego cień podejrzenia, zawiadomił policję o znalezieniu zwłok swoich najbliższych.

O zbrodni na łódzkim osiedlu Retkinia pisaliśmy w ubiegłym tygodniu. W mieszkaniu na 5. piętrze zamordowano Elżbietę D. (+61 l.) i jej córkę Aleksandrę D. (+ 37 l.), prawniczkę. O znalezieniu ciał policję poinformował syn starszej z ofiar i zarazem brat pani mecenas Adam D.

Twierdził, że nie mógł skontaktować się z mieszkającymi razem kobietami. Zaniepokojony pojechał do ich domu. Drzwi otworzył własnym kluczem. Znalazł zwłoki obu kobiet. Mieszkanie było splądrowane.

Jedna z pierwszych wersji śledztwa zakładała, że zabójstwa dokonano ze względu na to, czym zajmowała się Aleksandra D. Prawniczka przyjmowała bowiem m.in. zlecenia dotyczące wywiadu gospodarczego. Śledczy podejrzewali, że morderca chciał zdobyć niewygodne dla siebie dokumenty. Jej matka zginęła, bo była świadkiem morderstwa.

Zabił siostrę i matkę dla polisy


Tymczasem zbrodnię dokładnie zaplanował Adam D. Mężczyzna, który pracował w szpitalu Centrum Zdrowia Matki Polki, był w poważnych tarapatach finansowych. Wziął kredyt na budowę domu, którego z czasem nie był w stanie spłacać. Długu uzbierało się ok. 50 tys. zł.

Adam D. wiedział, że jego matka miała wykupioną polisę na życie w wysokości 60 tys. zł. Po jej śmierci spadek przypadłby w połowie jemu, w połowie siostrze. Chciał zgarnąć wszystko dla siebie. W piątek, 8 lipca, brutalnie zamordował obie kobiety, a później przez cały weekend zacierał ślady i pozorował włamanie. Policjanci byli jednak sprytniejsi od niego. Teraz grozi mu dożywocie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki