Marcinkiewicz popełnił "samobójstwo"

2009-03-23 13:42

Eksperci od wizerunku nie mają wątpliwości: po ujawnieniu romansu z 28-letnią Isabel Kazimierz Marcinkiewicz w oczach Polaków jest skończony jako polityk. Ale na tym nie koniec! Były premier już niebawem może stracić pracę.

Zdaniem Eryka Mistewicza, specjalisty od public relations, pozycja Marcinkiewicza jest dziś niezwykle słaba. Medialna burza jaka rozszalała się wokół niego, poważnie zaszkodziła jego wizerunkowi.

Taka sytuacja niepokoi szefów banku Goldmen Sachs dla którego Marcinkiewicz pracuje. Aleks Dibelius, dyrektor zarządzający Goldman Sachs, nie ukrywa, że od osób związanych z bankiem wymaga się pewnych standardów. - Generalnie zasada jest taka, że wolimy, by nasi współpracownicy nie byli aż tak aktywni medialnie, ponieważ nasza współpraca z firmami i rządem ma często charakter poufny i taka aktywność ma swoje dobre, ale i złe strony - tłumaczył na początku marca.

Mistewicz podkreśla w rozmowie z "Dziennikiem", że takie podejście ma realne podstawy. Bankowi, który jest globalną instytucją finansową, zależy na wizerunku silnego partnera i nie chce być kojarzony z podbojami medialnymi eks-premiera czy spekulacjami na polskim rynku.

Warto podkreślić, że reputacji Goldman Sachs zaszkodziła nie tylko sprawa Marcinkiewicza, ale przede wszystkim oskarżenia o granie na osłabienie złotówki. - Nie dziwię się, że premier Donald Tusk nakazał ministrowi skarbu Aleksandrowi Gradowi zaniechanie wszelkich kontaktów z Goldman Sachs do czasu wyjaśnienia tych żenujących zdarzeń - podkreśla Eryk Mistewicz.

- Spotkanie, do którego miało dojść w Londynie między polskim ministrem skarbu a szefostwem tej firmy, byłoby wizerunkowym samobójstwem dla polskiego rządu. Samobójstwo Marcinkiewicza już się dokonało, jeszcze chwila, a podobny los spotkałby Aleksandra Grada. Donald Tusk uratował ministra skarbu przed największą wpadką w jego życiu - dodaje.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki