DRAMAT Marty KACZYŃSKIEJ. Nie przyszła na GRÓB RODZICÓW, bo nie miała z kim zostawić córeczki

2013-04-19 4:30

Msze w kolejne rocznice śmierci lub pogrzebu to piękny przejaw pamięci i miłości do zmarłych. Wczoraj taka msza w intencji Lecha (†61 l.) i Marii (†67 l.) Kaczyńskich odbyła się w katedrze na Wawelu. Niestety, córka pary prezydenckiej nie mogła w niej uczestniczyć.

Na królewskim Wawelu w dzień trzeciej rocznicy pogrzebu pary prezydenckiej modlono się wczoraj w intencji śp. Marii i Lecha Kaczyńskich i pozostałych ofiar katastrofy smoleńskiej. W mszy uczestniczył brat zmarłego prezydenta Jarosław (64 l.), rodziny i bliscy ofiar, działacze PiS, krakowiacy. W katedrze brakowało jednak córki pary prezydenckiej - Marty Kaczyńskiej (33 l.).

Nie było jej także wcześniej na rynku krakowskim, kiedy pod wieżą ratuszową odsłaniano wystawę poświęconą jej tacie i mamie. Nie było jej również na pozostałych uroczystościach. A na wszystkich tych uroczystościach miała być obecna. Zapowiadali to organizatorzy. Kraków też czekał na nią, tym bardziej że była tam 10 kwietnia.

Co się stało? Jak się dowiadujemy, powód był prozaiczny. Przynajmniej dla kobiet, które poświęciły się wychowywaniu dzieci. Marta Kaczyńska po prostu nie chciała zostawiać dziewczynek w domu w Sopocie.

Nie mogła też zabrać ich ze sobą do Krakowa, ponieważ jedna z nich jest właśnie chora. Ponad sześćset kilometrów, jakie dzieli Sopot od Krakowa, to zbyt długa droga dla chorego dziecka.

- Poza faktem, że to prywatna sprawa pani Marty Kaczyńskiej, rozumiemy jej nieobecność w Krakowie. Ledwo tydzień temu była na grobie rodziców - tłumaczy organizator uroczystości poseł PiS Andrzej Duda (41 l.) ze Stowarzyszenia im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Pochówek Kaczyńskiego był legalny

Pochówek prezydenckiej pary na Wawelu był zgodny z prawem. Tak stwierdził główny inspektor sanitarny, który odpowiedział na interpelacje poselską w tej sprawie.

Skąd w ogóle taka myśl, że zmarły tragicznie w Smoleńsku prezydent mógłby być nielegalnie pochowany na Wawelu? Pogrzeb był przecież organizowany przez władze państwowe i kościelne. Władze województwa i miasta wydały na niego aż 6,4 mln zł.

Ale według posła SLD Marka Balta (45 l.) można mieć wątpliwość, czy pochowanie pary prezydenckiej w podziemiach katedry na Wawelu było zgodne z prawem.

- Kościół to nie cmentarz, a tylko tam w myśl ustawy o cmentarzach można chować zmarłych - rozumował poseł. - Ktoś powinien ponieść karę za nieprzestrzeganie prawa - irytował się Balt. Okazuje się, że nikt nie będzie płacić mandatu i nie ma afery. GIS odpowiedział właśnie posłowi, że zwłoki mogą być pochowane w grobach ziemnych, ale też utopione w morzu lub pochowane w katakumbach.

- A katakumby to podziemia cmentarzy lub kościołów, gdzie stawia się trumny z ciałami zmarłych - dowodzi swojej racji GIS Witold Tomaszewski.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki