Matka zagłodzonej Madzi udawała ROZPACZ, kiedy jej córeczka umarła. Skąd to wiemy?

2014-06-15 13:39

Przerażonym tonem błagała o pomoc dla umierającej córeczki. Instruowana przez dyspozytora pogotowia próbowała reanimować dziecko. Płakała i krzyczała z rozpaczy. Teraz okazuje się, że to wszystko mogło być tylko... popisem aktorskim. Okazuje się, że Joanna P. (34 l.), która zagłodziła na śmierć 6-miesięczną Madzię, kłamała, dzwoniąc na pogotowie. Twierdziła, że dopiero zauważyła brak oddechu u dziecka. A doskonale wiedziała, że córeczka nie żyje od kilku godzin.

Nagranie z dyspozytorni udostępnione przez pogotowie wstrząsnęło całą Polską. Wszyscy współczuli kobiecie, która trzyma w ramionach umierające maleństwo.

- Dziecko ma 6 miesięcy i teraz w ogóle nie oddycha - szlochała do słuchawki. Dyspozytor pocieszał ją i instruował, jak reanimować córkę. Pod jego dyktando Joanna P. robiła dziecku sztuczne oddychanie...

Ale czy na pewno? Do mediów wyciekły nowe informacje ze śledztwa w sprawie śmierci Madzi. Ojciec dziewczynki miał zeznać w prokuraturze, że jego córka zmarła w domu Marka H., znachora, u którego ją leczyli. Tego samego, który kazał im głodzić dziecko.

Rodzice zawieźli konającą Madzię do szarlatana, żeby ją ratował. Ten jednak miał stwierdzić, że już na to za późno. Nie pozwolił jednak małżeństwu jechać do szpitala.

Polecił im wrócić z ciałem dziecka do domu i wezwać pogotowie. I tak właśnie zrobili!

Teraz Joanna i Michał P. znajdują się w areszcie. Usłyszeli zarzut znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad córką i nieumyślne spowodowanie jej śmierci.

Aresztowany został także znachor Marek H. W najbliższych dniach sąd rozpatrzy wniosek prokuratury o upublicznieniu wizerunku oraz danych osobowych mężczyzny.

Zobacz też: Rodzice zagłodzonej Madzi z Brzeznej nie wyjdą zza krat!

Prokuratorzy nie wykluczają, że nowe zeznania na temat miejsca, w którym dziewczynka miała umrzeć, mogą być linią obrony rodziców.

Tak kłamała matka Madzi

Matka: - Dziecko ma 6 miesięcy i teraz nie oddycha (szlocha).

- Dyspozytor: - Jakie to dziecko? Sine?

Matka: (Z trudem, głośno łapie oddech)

- Dyspozytor: - Znalazła pani dziecko? Na pewno nie oddycha?

Matka: - No dotykam ją i zimna. Spałam z nią, ale nie budzi się!

- Dyspozytor: - Przyłożyć ucho do buzi dzieciaczka przez 10 sekund. Spróbować wyłapać oddech na swojej twarzy. Jaki ma kolor twarzy?

Matka:- Biały!

- Dyspozytor: - Niech pani uciska klatkę piersiową. Pięć razy wdmuchnąć powietrze w dziecko, ale z umiarem. Robić to cały czas! I uciskać klatkę po tych pięciu oddechach (...)

Matka: - ... Sześć, siedem.... (głośno liczy i szlocha) O Boże! Nie zdążę!

ZAPISZ SIĘ: Wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki