Matka żołnierza zabitego w Afganistanie: Mój syn miał dziś wrócić do domu, przyjedzie tylko trumna

2010-10-18 14:00

Przyjechali wojskowym samochodem. Mieli grobowe miny, mówili coś o obowiązku i bohaterstwie. Danuta Szada-Borzyszkowska (57 l.) zrozumiała tylko to, że jej ukochany syn Adam (+28 l.) nie żyje.

Że zabił go talibski pocisk moździerzowy, gdy patrolował z kolegami w prowincję Ghazni w Afganistanie. - Obiecał, że dziś mnie odwiedzi, posprzątałam w domu, chciałam ugotować mu obiad - rozpacza matka, której dziś armia odda syna. W metalowej trumnie.

Przeczytaj koniecznie: W NATO nie ma rozmów o wycofaniu polskich wojsk z misji w Afganistanie

Może to przeczucie, a może po prostu zwykły matczyny niepokój... Gdy Adam Szada-Borzyszkowski wyjeżdżał na misje wojskowe, najpierw do Iraku, potem do tego przeklętego Afganistanu, jego matce serce zamierało ze strachu, coś podpowiadało jej, że Adasiowi grozi śmiertelne niebezpieczeństwo.

Najczarniejsza z tych myśli ziściła się w ubiegły czwartek. - Tak bardzo czekałam na niego. Adaś mieszkał już z żoną i synkiem, ale obiecał, że jak tylko w poniedziałek wróci do Polski, to od razu do mnie przyjedzie - mówi Danuta Szada-Borzyszkowska (57 l.), matka żołnierza.

Było pochmurne czwartkowe popołudnie. Pani Danuta przygotowywała się na powrót syna. - Sprzątnęłam dom, umyłam okna, zaczęłam myśleć, jakie specjały dla niego ugotować - tłumaczy kobieta. - Nagle pod dom przyjechał wojskowy samochód. Wysiadło z niego kilku żołnierzy, a wśród nich wojskowy kapelan. Wiedziałam, co to znaczy. Nie chciałam ich wpuścić do domu. Moje serce rozerwało się na strzępy - płacze pani Danuta.

Wkrótce dowiedziała się, jak zginął. Feralnego dnia patrolował wspólnie z kolegami drogę Highway-1 na południowym wschodzie od Bazy Polskich Sił Zadaniowych FOB Worrior w prowincji Ghazni. Nagle polscy żołnierze zostali ostrzelani z moździerza przez miejscowych rebeliantów.

Patrz też: W Afganistanie do 2014 roku?

- Adaś zginął na miejscu, a jego dwóch kolegów zostało rannych. Błagałam go, żeby tam nie jechał. Wcześniej był w Iraku i bardzo się martwiłam, że coś mu się stanie. Ale dla niego służba ojczyźnie była spełnieniem marzeń. Zawsze drżałam, jak słyszałam, że zginął polski żołnierz. Bałam się o Adasia, ale wierzyłam, że wróci cały i zdrowy. Wciąż nie mogę uwierzyć, że mój synek nie żyje. Mam nadzieję, że to tylko zły sen i jak się obudzę, to Adaś wejdzie do domu - mówi kobieta.

- Jego życia nic już nie zwróci, ale proszę innych rodziców, by nie wysyłali swoich synów na wojnę - dodaje mama zmarłego żołnierza. Adam był 22. polskim żołnierzem, który zginął w tej bezsensownej wojnie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki