Rówieśnicy Moniki Jaruzelskiej zazdrościli jej podróży z rodzicami po całym świecie, paczki z bananami od Fidela Castro (87 l.), luksusów, o których oni mogli tylko pomarzyć w ciężkich czasach PRL. Niestety w willi generała, za wysokim płotem nie toczyło się szczęśliwe życie. Zajęty polityką ojciec ciągle nieobecny w domu. Matka pochłonięta pracą na uczelni, czekająca, aż małżonek szepnie, że ją kocha. I samotna nastolatka Monika pozostawiona sobie, uciekająca porozmawiać z ochroniarzami ojca, którzy stali się dla niej jak rodzina zastępcza.
Córka generała targnęła się na swoje życie
W pewnym momencie swojego życia Monika nie wytrzymała. W lutym 1983 roku próbowała odebrać sobie życie. Wspomina o tym w książce "Rodzina", której fragmenty cytuje jeden z tygodników. Odratowano ją. Po wyjściu ze szpitala nic jednak się nie zmieniło. Opowiada, jak po powrocie do domu włączyła telewizor i zobaczyła w nim ojca. - ( ) Była relacja z obchodów Dnia Kobiet w Łodzi. Ojciec rozdaje goździki; uśmiecha się, całuje włókniarki szarmancko w rękę. Ja nie widziałam go od dawna. Ani on, ani mama nie wchodzili do mojego pokoju. Nikt nie zapytał: dlaczego - opisuje dom Monika Jaruzelska. - To była samotność trzech osób mieszkających pod jednym dachem - dodaje.
Przeczytaj też: Rozwodu Jaruzelskich nie będzie. Monika Jaruzelska: Rodzice się pogodzili