Muszę żyć za 5 zł

2009-08-14 7:00

Czy wyobrażaliście sobie, że można przeżyć za 5 złotych dziennie? Niemożliwe? Dla Juliusza Hajduka (25 l.) ze wsi Wiewiórka koło Bolesławca (woj. łódzkie) to nie jest zwykła teoria, ale najprawdziwsze życie. Za sprawą urzędniczych kruczków ten niepełnosprawny mężczyzna musi przeżyć miesiąc za 153 złote! Czy ktoś się nad nim zlituje?!

Życie tego młodego mężczyzny zamieniło się w koszmar, kiedy kilka lat temu miał wypadek drogowy. Cudem przeżył, ale wtedy okazało się, że już nigdy nie będzie chodził. - Miałem pęknięty kręgosłup z przerwanym rdzeniem kręgowym, doznałem urazów głowy i licznych obrażeń narządów wewnętrznych - wylicza.

Dziś porusza się na wózku inwalidzkim i wymaga stałej opieki. Tymczasem jego matka nie żyje, a ojciec się nim nie interesuje. Gdyby nie pomoc dobrych, zupełnie obcych ludzi, skazany byłby na powolną wyniszczającą śmierć z głodu i zimna. Pana Juliusza przygarnął pod swój dach emerytowany wojskowy Janusz Ratajczak (58 l.).

- Chciałbym zacząć w końcu normalnie żyć, ale nie mam z czego - rozkłada ręce Juliusz Hajduk.

Jego jedyny dochód to zasiłek pielęgnacyjny w wysokości 153 złotych. - Mam przeżyć za 5 złotych dziennie - mówi załamany.

Starał się o rentę w ZUS, ale tam mu odmówiono, bo nigdy nie pracował. Chciałby otrzymywać tzw. zasiłek stały. To kwota ponad 400 złotych. Nie dostanie, bo człowiek, który się nim opiekuje, ma zbyt wysoką emeryturę. Dla urzędników nie ma znaczenia, że to ktoś zupełnie obcy dla pana Juliusza.

Sylwia Szlapińska (30 l.) z Ośrodka Pomocy Społecznej w Bolesławcu rozkłada ręce. - Niestety, to wina przepisów. - mówi. Owa "za wysoka emerytura" to jakieś 1800 złotych.

- Na same leki potrzebuję od 700 do 1500 złotych miesięcznie. Gdyby nie pomoc przybranego "wujka", byłoby już po mnie - opowiada inwalida.

Jego jedyna szansa to liczyć, że prezes ZUS Sylwester Rypiński przyzna mu rentę specjalną. Czy serce dyrektora drgnie na widok dramatu tego nieszczęśliwego chłopaka?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki