Uratowały niemowlę na stacji

i

Autor: zdjęcia z monitoringu dzieki uprzejmości firmy Lotos, reprodukcja Marcin Gadomski / Super Express

WIDEO: Niemowlę zakrztusiło się na stacji benzynowej. Jak zachowały się pracownice?

2019-03-05 15:52

W tej pracy trzeba zachować zimną krew! Pracownice stacji Lotos w Gdańsku uratowały życie duszącemu się niemowlęciu, które przyniosła na rękach zrozpaczona matka. Sina, nieruszająca się dziewczynka umierała dławiąc się kaszką. Bohaterską postawę pracownic stacji nagrały kamery monitoringu. Musicie zobaczyć to wideo!

Do zdarzenia doszło w sobotę 23 lutego. Po godzinie 16 na stację Lotos (przy ul. Cienistej w Gdańsku) wbiegła, wołając pomocy, roztrzęsiona kobieta ze sztywnym dzieckiem na ręku. Auto, którym wcześniej jechała, zostawiła na środku ulicy. - Na początku myślałam, że ktoś ją goni. Krzyczała - „Pomóżcie, moje dziecko się dusi! Ratujcie”. Wtedy zobaczyłam, że ta pani trzyma dziecko ubrane w kombinezon. Było zupełnie sztywne. Sięgnęłam po telefon i zadzwoniłam pod 112 - opowiada pani Iwona, jedna z bohaterskich pracownic stacji Lotos.

- Podbiegłam do kobiety, która bez przerwy krzyczała – wspomina pani Ewa. - Dziecko, córeczka, było zupełnie sztywne, jak manekin. Domyśliłam się, że dziecko się zakrztusiło i musi być skierowane głową w dół, ale matka w panice je podnosiła. Klepałyśmy je po plecach - mówi pani Ewa.

- Gdy matka podniosła dziecko, widać było, że jest zupełnie sine. Ewa walczyła o życie dziecka, a ja z telefonem przy uchu próbowałam wydobyć z przerażonej kobiety, co się stało, czy właśnie karmiła dziecko… Akurat gdy krzyczałam –„trzymajcie główkę w dół”, uzyskałam połączenie i zaczęłam relacjonować dyspozytorce, co się dzieje – mówi pani Iwona.

Po kilku chwilach, które trwały w nieskończoność, przez usta i nos czteromiesięcznej dziewczynki wyleciała biała kaszka. Dziecko ponownie zaczęło oddychać. - Sztywność ustąpiła, a na twarzyczkę zaczęły wracać kolory. Gdy Ewa wybrała tę kaszkę z buzi, dziecko zaczęło płakać. Usłyszała to przez telefon pani z numeru 112 i powiedziała - „Uratowałyście dziecku życie, karetka już jedzie. - wspomina pani Iwona.

Dziecko trafiło na obserwację do szpitala wojewódzkiego w Gdańsku. Na szczęście nic mu nie jest.

 Agnieszka Maciaś, ajentka stacji Lotos przyznała SE: - Ewa i Iwona uczestniczyły wcześniej w szkoleniach z pierwszej pomocy, lecz, jak same mówią, działały intuicyjnie. Ale, gdy ogląda się monitoring, wydaje się, że dokładnie wiedzą, co robić. Jestem dumna z moich koleżanek, że mimo stresu nie straciły głowy i zachowały się bardzo profesjonalnie. To wspaniale mieć takich pracowników.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki