Kibic Legii trafił do aresztu w 2012 roku, gdy niejaki "Hanior" twierdził, że pomagał on w przemycie narkotyków z Holandii (kilkaset kilogramów marihuany). Choć prokuratura nie miała na to żadnych dowodów, zadecydowano o aresztowaniu mężczyzny. Co 3 miesiące prokurator decydowała o przedłużeniu aresztu, tłumacząc to obawą o to, że może on utrudniać śledztwo przebywając na wolności. Ostatecznie, m.in. po zorganizowanej przez kibiców akcji "Uwolnić Maćka", w której udział wzięły również znane osoby (np. Roman Kosecki) po 40 miesiącach spędzonych w areszcie bez żadnego wyroku, Dobrowolski został zwolniony. Sąd Apelacyjny w Warszawie wziął pod uwagę fakt, że oskarżony nigdy nie był karany i zgodzono się, aby występował w procesie z wolnej stopy.
Oskarżony od samego początku przekonywał, że jest niewinny. Rozgoryczony faktem, że stracił ponad 3 lata swojego życia w areszcie pomimo faktu, że nie miał wyroku. Razem ze swoimi prawnikami postanowił walczyć o zadośćuczynienie ze strony państwa. W tej sprawie zwrócił się m.in. do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Na swoim Twitterze w poniedziałek umieścił pismo, jakie otrzymał od tego organu. Jak się okazało, wycenili oni jego straty materialne i moralne na... 7 570 zł odszkodowania.
Dobrowolski pismo skwitował krótko: - Nie przyjmuję tego!! To jest naplucie mi w twarz...