Henryk Jankowski: Nigdy nie lubiłem Tuska

2008-08-19 9:10

Alfabet Jankowskiego, część 3.

L jak Lepper Andrzej.

Z wieloma ważnymi osobami go poznawałem, np. z ojcem Tadeuszem Rydzykiem. To zwykły rolnik z politycznym nosem i zacięciem. Potrafił przekonywać ludzi i chwytać za serca. Ja dałbym mu wolną rękę - niech działa. A że Kaczyńscy chcieli go zamknąć? Jeśli mają powód - niech zamykają. Z tego, co się orientuję, żadnych dowodów przeciwko niemu nie mają. Niepotrzebnie tylko z tymi niewiastami się zadawał.

Ł jak łzy.

Płaczę bardzo rzadko. Prawie wcale. Jeśli już - to nad tym, że się starzeję. Nawet na pogrzebach najbliższych łez nie roniłem. Pod tym względem jestem twardzielem.

M jak matka.

To ona mnie wychowała. Ojciec zginął w czasie wojny, w 1942 roku. Słabo go pamiętam. Przez mgłę widzę, jak ostatni raz wychodzi z domu. Mamę wspominam bardzo dobrze. Miała wyjątkową zaletę - nigdy nie wtrącała się w żadną z moich spraw. Nie miała wpływu na to, że zostałem księdzem. Mówiła mi tylko: jeśli masz być złym księdzem, to lepiej, abyś nim nie był wcale. Nigdy nie żałowała, że nie założyłem rodziny i nie dałem jej wnuków. Siostry miały dzieci, więc mogła się nimi nacieszyć.

N jak Narodowa Demokracja.

Można powiedzieć, że jestem endekiem. Silna Polska, naród. Wychowanie zrobiło swoje. Dmowskiego bardzo cenię. Jego pomnik w Warszawie święciłem. Nie mam jego portretu na plebanii. Jest w moim sercu. Na ścianie w salonie trzymam Józefa Piłsudskiego. Za charakter. I za to, że wszystko za mordę potrafił trzymać.

O jak Olchowik Mariusz.

Poznaliśmy się kilka lat temu, gdy przyjechał do mnie z delegacją młodzieży. Przypatrywałem mu się dokładnie, a on szybko zdobył moje zaufanie. Zaprzyjaźniliśmy się. Obecnie jest mi go bardzo żal. Na pewno nie zawiódł mojego zaufania. Być może cała ta działalność Instytutu go trochę przerosła. Biznes to trudna sprawa. Instytut wiele nie zarabiał, a płacić trzeba było - czynsz, rachunki. Te wszystkie medialne ataki na niego to bzdury. Powiem więcej - gdybym jeszcze miał coś tworzyć, to tylko z Olchowikiem.

P jak parafianie.

Wielu z moich parafian to dzisiaj wpływowi ludzie. Najbardziej znany to oczywiście Wałęsa. A w samym Gdańsku wielu restauratorów i biznesmenów to ludzie, którzy kiedyś byli u mnie ministrantami. Nieraz pracownicy jakieś knajpy dziwią się, że krzyczę na ich szefa. Nie wiedzą, że oni przed laty lekcje u mnie odrabiali. Po czterdziestu prawie latach na parafii św. Brygidy czuję się jak u siebie. Przez ten czas zawiązało się wiele przyjaźni. Ludzie stali za mną murem nawet w ciężkich chwilach. Także wówczas, gdy pojawiły się oskarżenia o molestowanie. Dzisiaj z perspektywy czasu wiem, że sprawa była wybitnie polityczna. Ktoś chciał mnie zniszczyć. Chwycili bardzo śliski temat. Musiałem to wszystko przeżyć. Było ciężko. Dochodzenie, przesłuchania. Prawda wzięła górę. W świetle prawa jestem czysty.

R jak rodzina.

Dom rodzinny wspominam bardzo dobrze. Choć było nas ośmioro - ja i siedem sióstr - biedy w domu nie było. Przeciwnie, nieźle nam się powodziło. A wszystko dzięki mamie. Prowadziła znany zakład kosmetyczny i miała niesamowite powodzenie. Każdy chciał się dostać do pani Jankowskiej.

R jak Rydzyk Tadeusz.

Jest osobą kontrowersyjną. Może dlatego tak doskonale się rozumiemy i w wielu sprawach zgadzamy? Zagląda tu do mnie często. Ja także od czasu do czasu wybieram się do Torunia.

Rydzyk mówi prawdę. A prawda boli. Nie sądzę, by w swoich wypowiedziach i działaniach posuwał się za daleko. On broni sprawy i nie dam nic złego na niego powiedzieć. To człowiek, który prawdę potrafi - jak to się mówi - wprost wyrzygać. A że angażuje się w politykę? Nie widzę w tym nic złego. Jest duchownym, ale przede wszystkim jest Polakiem. Widzi pewne sprawy i o nich mówi.

S jak Solidarność.

Mimo wielu perypetii idea Solidarności nie została zmarnowana. Została w ludziach. Fakt, że dawni przywódcy ruchu opluwają się nawzajem, nie bardzo mnie interesuje. Choć oczywiście jest to szkodliwe dla wizerunku Polski.

T jak Tusk Donald.

Nigdy Tuska nie lubiłem. A rząd, którym kieruje, nie podoba mi się wyjątkowo. Od początku potrafił tylko obiecywać. A ja w te cuda nie wierzę. Z kluczowymi sprawami kompletnie nic się nie dzieje. A poparcie społeczne? Lada chwila spadnie z wielkim hukiem. Ludzie szybko na oczy przejrzą. Zobaczą, że cuda obróciły się w zwykłe szambo.

Jutro cz.4: O Wałęsie i Żydach

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki