Oddali bandycie narzędzie zbrodni

2007-12-27 17:42

Sylwester S. (37 l.) po pijanemu, na czerwonym świetle, przejechał dziewczynę w centrum Olsztyna. Lekarze walczą o życie Magdy L. (19 l.), która jest z śpiączce. Bandycie nic się nie stało. Wytrzeźwiał na komendzie i wrócił do domu. Policja grzecznie oddała mu też samochód!

- Oddaliśmy mu samochód, bo mamy takie procedury. Sprawca wyszedł z aresztu, musieliśmy to zrobić - twierdzi Beata Chojnowska (27 l.), oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie.

Pijany wsiadł do auta

Sylwester S. przed świętami pił z kolegami w pracy, na budowie. Do domu jednak nie wrócił autobusem, nawet nie zamówił taksówki. Pijany w sztok mężczyzna wtoczył się do swojego audi 80.

Na dworze było jeszcze jasno. Jechał główną trasą w Olsztynie. Przejeżdżał koło centrum handlowego przy ulicy Sikorskiego. Przez ulicę w tę i w tamtą stronę, w gorączce przedświątecznych zakupów, przechodziło mnóstwo osób. Wśród nich była 19-letnia Magdalena. Stanęła przed przejściem dla pieszych i czekała na zielone światło. Szła po prezenty dla swoich rodziców. Do sklepu jednak nie doszła.

Magda walczy o życie

Pijany w sztok Sylwester S. nie patrzył na światła. Nawet nie hamował. Wjechał wprost na pasy i z impetem uderzył w Magdę! Dziewczyna wyleciała w powietrze jak z katapulty, a potem upadła na ziemię. Gdy karetka zabierała ją do szpitala, była nieprzytomna.

Dziewczyna ma roztrzaskaną kość udową. Lekarze stwierdzili u niej również wstrząs mózgu. Jest utrzymywana w stanie śpiączki farmakologicznej. Ma szansę na przeżycie, ale tylko dlatego, że ma młody i silny organizm. Przed nią jednak wiele operacji, a potem długa rehabilitacja. Przy jej łóżku czuwają zrozpaczeni rodzice.

Wypuszczony z aresztu

Bandytę zatrzymała policja. - Policjanci sprawdzili stan trzeźwości Sylwestra S. 37-latek z Olsztyna miał ponad 2,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu - informuje Beata Chojnowska.

Prokuratura wystąpiła do sądu o tymczasowy areszt dla bandyty, ale ten... nie został aresztowany! - Nie jest to dla mnie żadnym zaskoczeniem - mówi prokurator Mieczysław Orzechowski, rzecznik prasowy olsztyńskiej Prokuratury Okręgowej. - Sprawca wypadku przyznaje się do winy, dlatego nie ma obawy matactwa. Poza tym kodeks karny nie przewiduje długiej kary za to, co zrobił ten mężczyzna - tłumaczy się.

Po naszej interwencji jednak prokuratura złożyła zażalenie na decyzję sądu.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki