Odsiedział 4 lata za cudzą zbrodnię

2006-06-09 19:47

Ze śpiewem na ustach "Niech żyje wolność" wyszedł wczoraj z więzienia Tomasz Kułaczewski (28 l.), niesłusznie skazany za morderstwo 11-letniego chłopczyka z Lisowa Malborskiego (Pomorskie). Dostał wyrok 15 lat, odsiedział 4. Teraz będzie się domagał 300 tysięcy złotych odszkodowania.

Nakaz natychmiastowego zwolnienia z więzienia Kułaczewskiego areszt śledczy w Starogardzie Gdańskim otrzymał wczoraj.

- Cały czas modliłem się o to, żeby sprawiedliwość zatriumfowała - powiedział "Super Expressowi" Tomasz.

Bestialskie morderstwo

Cztery lata temu ten chory i lekko niepełnosprawny umysłowo młody mężczyzna trafił do więzienia za zbrodnię, której nie popełnił. Do bestialskiego zamordowania 11-letniego Marcinka Skotarka przyznał się bowiem 27-letni Piotr T. z Tczewa. On również został oskarżony o inne brutalne morderstwo: 9 miesięcy temu w podobny sposób, nożem, zamordował 10-letniego Sebastianka Talarka z Łęgowa pod Pruszczem Gdańskim. Zatrzymany przez policję kilka godzin po zbrodni, przyznał się też i do pierwszego zabójstwa.

- Długo na to czekałem - mówi nam Tomasz . - Łatwego życia w więzieniu nie miałem. Przeszedłem wszystkie stopnie piekła.

Ostatnie godziny w areszcie śledczym spędził w towarzystwie dziennikarzy "Super Expressu". Wyluzowany, z uśmiechem na ustach, już spakowany, snuł plany na przyszłość.

- Najpierw domowa impreza, grill, potem będę roboty szukać. Może do Niemiec wyjadę. A za odszkodowanie kupię mieszkanie, samochód, sprzęt i mamie pomogę - cieszy się.

Kułaczewscy to biedni ludzie mieszkający na kolonii Lisewa, w starym mieszkaniu brata. Dorabiają u gospodarzy. Nie stać ich było na adwokata. Ale Małgorzata i Andrzej Kułaczewscy nie tracili nadziei, że ich syn zostanie oczyszczony z tak straszliwego zarzutu.

Małgorzata Kułaczewska w noc poprzedzającą wyjście syna z więzienia nie zmrużyła oczu. Nie wiedziała, że Tomasz w swojej celi również nie zasnął.

Spotkanie rodziny z Tomaszem, przy świetle fleszy i kamer, było wzruszające. Ojciec - Andrzej rozpłakał się. Nie widział syna 2 lata. Nie miał za co przyjeżdżać w odwiedziny.

- Nareszcie jesteś, synku - szeptali, wtuleni w jego wątłe ramiona.

W tym samym czasie, kiedy w Starogardzie Gdańskim Tomasz Kułaczewski nabiera w płuca pierwszy oddech wolności, w Gdańsku trwa proces Piotra T., oskarżonego o zabójstwo Sebastianka Talarka.

- To już czwarta rozprawa - opowiadają nam rodzice zamordowanego Sebastianka, Bogdan (41 l.) i Renata (39 l.) Talarkowie. - Po Piotrze T. nie widać żadnej skruchy, żadnych skrupułów.

Rozerwał dziecku serce

Talarkowie mówią o oskarżonym:

- To nie jest człowiek. To szatan. Wyżył się seksualnie na dziecku, zadał 7 ciosów nożem, rozerwał ostrzem serce, a na koniec podciął mu gardło. Nie możemy się pogodzić z tym, że on chodzi po świecie.

Ojciec Piotra T. nie chciał rozmawiać. - Za dużo krzywdy doznałem - powiedział. Chociaż na sprawy nie przyjeżdża, to wynajął synowi adwokata. Babcia mordercy, mieszkająca w Starej Wiśle, niedaleko miejsca, gdzie 4 lata temu zginał Marcinek, była chętniejsza do rozmowy.

- Kontaktu z Piotrem dużego nie mieliśmy, bo my jesteśmy świadkami Jehowy, a on wyznawał satanizm. Wieś patrzy na nas jak na zbrodniarzy, ale co my jesteśmy winni?

Ciotka Piotra T. opowiada: - Piotr dowiedział się, że ma białaczkę, że został mu rok życia. Wtedy zaczął mordować. Z dziewczyną mu nie wychodziło, więc zaczął czuć pociąg do dzieci. To nie był facet, to ciota - mówi pogardliwie.

Koniec dramatu, koszmar trwa

Dla rodziców Tomasza Kułaczewskiego koszmar już się kończy. Jeszcze tylko odbędzie się rozprawa całkowicie uniewinniająca ich syna. Dla rodziców dzieci zamordowanych przez Piotra T. koszmar wciąż trwa, przybierając nową twarz: niewiary w sprawiedliwość.

- Ja już nie chcę wiedzieć, kto jest faktycznym mordercą mojego syneczka - zrezygnowana i bez sił mówi Lidia Skotarek, mama nieżyjącego Marcinka.

- Na taką krzywdę, jaką nam wyrządził Piotr T., nie ma kary. Teraz wszystko zależy od sądu - rozkładają ręce pełni bólu Talarkowie, rodzice nieżyjącego Sebastianka.

Prawdziwy zabójca?

Proces Piotra T. (27 l.), oskarżonego o zabójstwo 11-letniego Sebastiana Talarka z Łęgowa, odbył się wczoraj przed gdańskim sądem. Zeznawał między innymi ojciec oskarżonego. Piotrowi T. grozi dożywocie.

- Syn słuchał muzyki heavymetalowej, ale nie był satanistą - mówił przed sądem Jan T. - Często czytał Biblię. Chodził do spowiedzi i do kościoła. Poza tym nigdy nie miał skłonności pedofilskich. Spotykał się z rówieśniczkami, chociaż miał ostatnio problemy ze znalezieniem dziewczyny, prawdopodobnie dlatego, że jest chory na białaczkę. Mój syn nie jest w stanie zabić nawet małego robaczka - tłumaczył Jan T.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki