Ostatnia randka Joasi

2009-11-30 15:14

Pojechała na randkę ze swoim chłopakiem. Nigdy już z niej nie wróciła do domu. Pomimo poszukiwań nie udało jej się odnaleźć do dzisiaj. I rodzice i krakowscy policjanci z Archiwum X są zgodni - Joasia Matjaszek (18 l.) z Brzeska nie żyje.

Oficjalnie jest zaginiona, nieoficjalnie mówi się, że została zamordowana, a tajemnicę jej śmierci prawdopodobnie mógłby pomóc rozwikłać jej były chłopak. Tylko, że on ani myśli to robić.

Joasia była uczennicą klasy maturalnej technikum ekonomicznego podtarnowskiego Wojnicza. Była ładna, miała całe życie przed sobą, gdyby nie toksyczna znajomość z Przemkiem W. (21 l.) z Niwki, typowym wiejskim podrywaczem i zawadiaką.

Znali się niecałe trzy miesiące. 3 listopada 2000 roku po szkole pojechała do niego. Miała wrócić wieczorem do domu. Gdy na noc nie pojawiła się w domu, rodzice zaczęli jej szukać. Daremnie. Po Joasi ślad zaginął.

Jej chłopak stanowczo twierdził, że odprowadził dziewczynę na autobus i że nie ma pojęcia, co się potem mogło stać z jego sympatią. Nie wyglądał jednak na zbytnio przejętego jej zniknięciem. W jego mieszkaniu policja znalazła łańcuszek i torebkę. W torebce był włos sierści psa Joaśki - to była jej torebka, czemu wcześniej zaprzeczał Przemysław W.

To jednak za mało, by stwierdzić, że zrobił jej jakąś krzywdę. Z upływem czasu jednak dla rodziców dziewczyny było coraz bardziej oczywiste, że to on właśnie stoi za jej zniknięciem.

Przemysław W. niewiele sobie z tego robił. Szybko pocieszał się nowymi znajomościami. Jedna z kolejnych jego zdobyczy to Iwona, siostra... policjanta. Znany z tego, że poniewiera dziewczynami, zgwałcił Iwonę i próbował ją wyrzucić z pociągu. Za to trafił do więzienia.

Tymczasem akcja poszukiwania zwłok Joasi była prowadzona już kilkunastokrotnie na bardzo trudnym, bo zalesionym i podmokłym terenie. Słynny jasnowidz Krzysztof Jackowski tu właśnie wskazał miejsce ukrycia zwłok dziewczyny. Niestety, nie udało się ich odnaleźć. Śledztwo było trzykrotnie podejmowane i umarzane.

- Pewne jest, że Joanna Matjaszek nie żyje, a za jej śmierć odpowiedzialny jest ktoś z kręgu jej bliskich - mówi oficer z Archiwum X. - Niestety, ciągle pokutuje błędnie przyjmowana zasada, że skoro nie ma zwłok, nie ma przestępstwa.

Wszystkie tropy prowadzą do jej byłego chłopaka. On sam w przypływie wściekłości straszył swe kolejne dziewczyny, że skończą, jak Joaśka.

Wszystko wskazuje, że biedna dziewczyna rzeczywiście w feralny wieczór wsiadła do autobusu PKS, ale przystanek dalej wysiadła. Dlaczego?

- Mimo upływu lat liczymy, że ktoś może przypomnieć sobie jeszcze jakiś istotny szczegół, cokolwiek, co może naprowadzić na trop poszukiwanych sprawców historii, nad jakimi pracują nasi policjanci z Archiwum X - mówi mł. inspektor Dariusz Nowak, rzecznik małopolskiej policji.

Informacje w tych sprawach można przekazywać na telefony Archiwum X (12) 615 44 42 lub 997

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki