PAMIĘTNIK BARTKA WAŚNIEWSKIEGO: Jak można było zrobić to WŁASNEMU DZIECKU

2013-03-20 9:26

Długo wierzył Katarzynie (23 l.). Wspierał ją, kiedy przekonywała wszystkich, że ich córeczka została porwana, a nawet potem - gdy utrzymywała, że śmierć Madzi (††6 mies.) to był wypadek. W prawdomówność żony zaczął wątpić dopiero w prosektorium, kiedy poszedł pożegnać się z dzieckiem. "Przechodziło mi przez głowę, że jednak śmierć Madzi nie była przypadkowa, ale jakoś nie dopuszczałem tego do końca do siebie" - pisze Bartek Waśniewski (24 l.) w swoim pamiętniku, który będzie można kupić i przeczytać już dziś.

Co może być straszniejszego od widoku martwego dziecka? Bartek musiał tego doświadczyć na własnej skórze. I choć trudno znaleźć słowa, które mogą to opisać, jednak spróbował przelać dręczące go myśli na papier. Dziś, gdy jego żona siedzi w areszcie i jest sądzona w procesie o zabójstwo ich córeczki, postanowił opublikować wszystkie kartki z tego pamiętnika, nawet najbardziej wstrząsające. A takie są na pewno fragmenty, w których pisze o pożegnaniu z Madzią:

"Jak widziałem ciałko, gdy przyszedłem do prosektorium, to tyle, co ją rozebrali po prostu. Miała strupy krwi pod noskiem rozlane po buzi. Aż nie wyglądała jak moja Madzia" - pisze Bartek.

Już wtedy zaczynał przeczuwać najgorsze - ta śmierć mogła nie być wypadkiem! "Przechodziło mi przez głowę, że jednak śmierć Madzi nie była przypadkowa, ale jakoś nie dopuszczałem tego do końca do siebie. Takim momentem przełomowym było, to był długi okres przed tym, zanim to się w gazetach ukazało, że zostały zlecone ekspertyzy przez prokuraturę, no i w wyniku pierwszej z nich, którą już otrzymali w lipcu, Magda została zabita. Zginęła śmiercią nagłą i następna opinia była na temat wybroczyn, które powstają w wyniku uduszenia. Widziałem te wybroczyny, gdy pozwolono mi się z Madzią pożegnać. Miała wokół usteczek takie krwawe podbiegnięcia..." - pisze Bartek.

Kiedy słuchał czytanego na głos aktu oskarżenia Katarzyny, wspomnienia wróciły: "Czułem się tak, jakbym o tym wszystkim dowiedział się pierwszy raz, właśnie teraz. I umierałem z moją córką po kawałku" - pisze ojciec Madzi. "Nie osądzam ani nie wydaję wyroku zawczasu. Ale nie wierzę, że to był wypadek" - wyznaje Bartek.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki