Panie premierze, u nas kryzys dopiero się zaczął!

2013-09-07 4:00

Premier Donald Tusk (56 l.) podczas inauguracji XXIII Forum Ekonomicznego w Krynicy z dumą ogłosił zakończenie kryzysu w Polsce. Postanowiliśmy sprawdzić, czy słowa szefa rządu nie są tylko pobożnym życzeniem. Wybraliśmy się do Łap na Podlasiu, gdzie przed czterema laty, kiedy w Polskę uderzył kryzys, upadły dwie największe firmy, a pracę w ciągu jednego roku straciło blisko 1000 osób! Czy teraz, gdy rząd ponoć zażegnał kryzys, żyje im się lepiej?

- Polacy odparli kryzys, oberwaliśmy rykoszetem, ale go nie wpuściliśmy - chwalił się premier Tusk w Krynicy. Wiadomość ta ucieszyła Polaków, ale czy wszystkim dane było zauważyć koniec kryzysu? Już w 2009 r. informowaliśmy o dramacie Łap, gdzie najpierw zamknięto cukrownię, a krótko potem w stan upadłości postawiono Zakłady Naprawcze Taboru Kolejowego. W krótkim czasie w liczącym 16 tys. mieszkańców miasteczku na bruk poszło blisko 1000 osób! Opisywaliśmy wtedy Witolda (49 l.) i Beatę (46 l.) Łapińskich, rodziców trójki dzieci: Michała (8 l.), Agnieszki (20 l.) i Marka (23 l.). Małżonkowie przepracowali w zakładach ponad 20 lat i razem z 700 innymi pracownikami z dnia na dzień stracili pracę. Odwiedziliśmy ich po czterech latach, gdy - zdaniem premiera - kryzys już minął. Czy coś zmieniło się w ich życiu?

ZOBACZ: "To skok na kasę" - prezes BBC o zmianie emerytur

- Jest jeszcze gorzej - mówi pan Witold. Oboje małżonkowie wciąż nie mają pracy. Żyją z marnych zasiłków i rzadkich fuch. Długi w bankach urosły im do niebotycznych 20 tysięcy zł! - Gdy na krótko znalazłem pracę, to i tak połowę musiałem wydać na dojazdy, a drugą zabierał mi komornik - żali się mężczyzna. Syn małżeństwa, Marek, także nie ma pracy. Córka Agnieszka urodziła synka Kacpra (1 r.) i przeprowadziła się do narzeczonego do Mławy (woj. mazowieckie), gdzie też klepią biedę. Dla Łapińskich kryzys się nie skończył, ale dopiero na dobre zaczął!

Bezrobocie wciąż na podobnym poziomie

Końca kryzysu nie potwierdzają też dane statystyczne miejscowej filii powiatowego urzędu pracy. - Nie powstała tu żadna firma, która mogłaby zatrudnić większą liczbę osób - mówi Monika Sporna (36 l.), kierownik działu rynku pracy PUP. - Bezrobocie, które w najgorszym 2009 roku dotknęło ok. 2000 osób, do dzisiaj utrzymuje się na podobnym poziomie - dodaje pani kierownik. Zauważa, że liczba ta się nie zmienia, choć wielu bezrobotnych nabyło przez te lata prawa emerytalne, a młodzież wciąż masowo ucieka z miasteczka. Mieszkańcy Łap nadziei upatrują w utworzonej tu niedawno specjalnej podstrefie ekonomicznej. Mimo starań samorządu, na razie nie wiadomo, czy znajdą się firmy gotowe tutaj inwestować.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki