Paweł Wojtunik, pierwszy gliniarz RP

2013-08-16 16:32

Najpierw odkręcone śruby w kole prywatnego auta, później anonim z wyrokiem śmierci. Komu mógł się narazić szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego Paweł Wojtunik (41 l.)? Przed laty Wojtunik odpowiadał w policji za walkę z gangami, był szefem "przykrywkowców", udając bandytę robił interesy ramię w ramię z gangsterami. Od 2009 r.

bezwzględnie tropi przypadki korupcji na wielką skalę. Za kilka miesięcy kończy mu się kadencja w biurze. Czyżby ktoś chciał go nastraszyć, by nie ubiegał się o reelekcję?

- Wie pan, dlaczego gangsterzy i mafia go tak nienawidzą? - pyta mnie jeden z oficerów służb specjalnych, były współpracownik Wojtunika w Centralnym Biurze Śledczym. I szybko dopowiada: - Bo był jednym z nich. Działał wśród przestępców jako przykrywkowiec, infiltrował ich od środka. Nieraz był sprawdzany, celowano do niego z broni. I nikt się nie zorientował, że to gliniarz... - opowiada nasz informator.

>>> Paweł Wojtunik dostał list z wyrokiem śmierci

W policji Wojtunik zaczynał pracę ponad dwadzieścia lat temu w wydziale do walki z przestępczością zorganizowaną. Jeszcze kiedy studiował w Wyższej Szkole Policji w Szczytnie, wysłano go tam na praktyki. Sprawdził się i po skończeniu szkoły wylądował w Biurze ds. Zwalczania Przestępczości Zorganizowanej. Szybko trafił do wydziału operacji specjalnych, w którym pracowali policjanci pod tzw. przykryciem.

- Kursował tirami do Niemiec. Woził m.in. nielegalny towar. Wszystko po to, żeby zgromadzić dowody i rozbić gang zajmujący się m.in. przemytem papierosów - opowiada nasz informator.

Szybko wyrobił sobie opinię jednego z najlepszych, jeśli nie najlepszego policjanta w Polsce! - Niektórzy gangsterzy dopiero na sprawach orientowali się, że zeznaje przeciwko nim ich były "kolega" z przestępczej grupy - dodaje nasz rozmówca. To dlatego Wojtunik ma na swoim koncie kilka wyroków śmierci od mafii. Kiedy stał na czele Centralnego Biura Śledczego pogróżki pod jego adresem były na porządku dziennym.

W poniedziałek ujawniliśmy, że Wojtunik pod koniec lipca o mały włos nie stracił życia. Kiedy jechał swoim prywatnym samochodem, usłyszał dziwne dźwięki wydobywające się z lewego przedniego koła. Po dokładnym sprawdzeniu okazało się, że miał poluzowanych pięć śrub. Kilka dni później do siedziby CBA przyszedł anonim. Autor groził śmiercią Wojtunikowi. Sprawę wyjaśniają już stołeczni śledczy z prokuratury okręgowej, którzy chcą przesłuchać szefa CBA. Pogróżkami zajmują się też stołeczni policjanci.

Jeden z nich nam mówi: - Bierzemy pod uwagę zarówno stare sprawy związane z pracą Wojtunika w policji, jak i wielomilionowe korupcyjne zdarzenia, które wykrył w trakcie szefowania CBA. Na tym etapie niczego nie można wykluczyć.

 

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki