Pazerny NFZ wyrzuca chorych ze szpitala

2009-01-06 8:00

Skandal! Z winy urzędasów z NFZ ponad tysiąc poradni na Dolnym Śląsku nie przyjmuje pacjentów. Tłumy chorych były wczoraj odsyłane z kwitkiem. Wszystko przez bałagan w Narodowym Funduszu Zdrowia, który na czas nie podpisał umów ze szpitalami i poradniami.

Poniedziałek, godz. 7.00. W poczekalni poradni specjalistycznej Akademickiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu ustawia się olbrzymia kolejka chorych. Przyszli tu z nadzieją na pomoc. Ale pani z rejestracji tłumaczy im, że lekarz ich nie przyjmie. - Przyjechałam tu aż z Leszna - mówi Anna Smolibowska (23 l.) - W śnieżycy jechaliśmy z tatą przez ponad trzy godziny. Dzisiaj chirurg miał zdjąć mi szwy z nogi - dodaje załamana.

W całej wrocławskiej klinice w poniedziałek przyjmowały tylko dwie z 63 poradni. Nie działał m.in. oddział intensywnej terapii dla dzieci i dla dorosłych. Pacjentów nie przyjmowała także transplantologia. To właśnie tam lekarze przepisują leki zapobiegające odrzucaniu przeszczepów, od których zależy życie chorych. Kto zawinił? Andrzej Czyrek, zastępca dyrektora ds. lecznictwa otwartego w szpitalu, wskazuje na bałagan w NFZ. - Pozostaje mi przeprosić pacjentów, choć to NFZ powinien przepraszać - podkreśla.

Lekarze nie mogą przyjmować chorych, bo Fundusz z powodu panującego tam bałaganu nie podpisał umów z lecznicami na ten rok.

Pacjenci są przerażeni! Dziesięć oddziałów wrocławskiego szpitala i niemal cała poradnia specjalistyczna będą nieczynne jeszcze co najmniej dwa tygodnie. W podobnej sytuacji jest połowa przychodni i szpitali na Dolnym Śląsku. W niektórych lekarze żądają od pacjentów opłat za leczenie.

Co na to dyrektor medyczny dolnośląskiego oddziału NFZ? Maciej Bardzki nie chciał wczoraj z nami rozmawiać.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki