Na początku listopada na praskie podstawówki padł blady strach. Po tym, jak nieznany wtedy nikomu około 30-letni mężczyzna próbował zabrać z lekcji ucznia czwartej klasy, we wszystkich szkołach natychmiast wzmocniono ochronę. Policjanci rozesłali portret pamięciowy i rysopis podejrzanego do wszystkich placówek. Wzmocniona czujność szybko przyniosła efekty.
W zeszłą środę zboczeńca zauważyła dzielna dyrektorka szkoły przy ul. Paryskiej Agnieszka D. Nauczycielka wypatrzyła pedofila stojącego na przystanku autobusowym po przeciwnej stronie. Zachowała zimną krew i dyskretnie zadzwoniła na policję. Odważna kobieta wraz z drugą nauczycielką nie spuszczały ze zboczeńca z oka. Policjanci zadziałali błyskawicznie. Dosłownie kilkanaście minut później nieoznakowane radiowozy zajechały drogę Łukaszowi B. Policjanci rzucili mężczyznę na ziemię i skuli kajdankami. Następnego dnia zboczeńca rozpoznali świadkowie.
- Ściął włosy, ale nie miałam wątpliwości, że to był on - zeznała policjantom jedna z nauczycielek ze szkoły przy Paryskiej. Groźny zboczeniec mieszkał tuż obok szkoły przy pl. Przymierza. - Podczas przeszukania mieszkania 32-latka funkcjonariusze zabezpieczyli płyty z nagranymi treściami pornograficznymi z udziałem dzieci. Właśnie ściągały się też z Internetu kolejne nielegalne pliki - wyjaśnia podkomisarz Joanna Węgrzyniak z praskiej komendy.
Sąd aresztował mężczyznę na trzy miesiące. Grozi mu do 5 lat za kratami.