Platforma bezkarna za aferę w Wałbrzychu

2012-07-30 4:00

Afera taśmowa w PSL to pikuś w porównaniu z zarzutami, jakie ważnym politykom PO rok temu stawiali szefowie wałbrzyskich spółek miejskich. Chodziło m.in. o wymuszanie haraczy i przyjmowanie łapówek. A jednym z dowodów było nagranie. Jednak sprawa prawdopodobnie nie znajdzie finału w sądzie. Prokuratura Okręgowa w Szczecinie, która badała aferę PO w Wałbrzychu, umorzyła postępowanie.

Niemal dokładnie rok temu "Super Express" szczegółowo informował o zarzutach, jakie politykom PO stawiali Ireneusz Zarzecki (51 l.), były szef Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji w Wałbrzychu, i Wojciech Czerwiński (54 l.), były wiceprezes Miejskiego Zarządu Budynków w Wałbrzychu.

Pierwszy z nich twierdził m.in., że były prezydent Wałbrzycha Piotr Kruczkowski (50 l.) oraz lokalni parlamentarzyści z PO wymuszali w mieście polityczne haracze. - Piotrowi Kruczkowskiemu, ówczesnemu prezydentowi Wałbrzycha, przekazałem w sumie około 300 tys. zł, posłance Izabeli Mrzygłockiej około 50-70 tys. zł, a senatorowi Romanowi Ludwiczukowi około 30 tys. zł. Pieniądze trafiały jeszcze do innych kieszeni - zapewniał nas Zarzecki.

Z kolei Wojciech Czerwiński nagrał, jak były prezydent miasta przyszedł do niego do gabinetu, by domagać się pieniędzy.

Nagranie było jednym z dowodów w sprawie, którą badali śledczy ze Szczecina. Postępowanie dotyczyło pięciu czynów m.in.: przekroczenia uprawnień przez prezydenta miasta polegającego na zmuszaniu do płacenia haraczy w latach 2005-2011, przekroczenia uprawnień przez parlamentarzystów PO polegającego na zmuszaniu do wpłacania pieniędzy na partie, przyjmowania łapówek przez byłego prezydenta Wałbrzycha. Sprawa została jednak umorzona. Dlaczego? Tego prokurator Marcin Lorenc z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie nie chciał nam powiedzieć. - Decyzja w tej sprawie nie jest jeszcze prawomocna - ucina.

Przypomnijmy, że parlamentarzyści PO oraz były prezydent Wałbrzycha od razu twierdzili, że są niewinni. Dwaj szefowie spółek, którzy oskarżali polityków, na razie nie chcą się wypowiadać. - Boją się. Wpływy PO są wszędzie - mówi nam ważny polityk z Wałbrzycha.

- To kompromitacja. Oczekujemy w tej sprawie mocnych argumentów, które zdecydowały o takiej decyzji. Śledczy wolą nie pracować, nie narażać się. Prokuratura stała się maszynką do umarzania postępowań - grzmi w rozmowie z nami Zbigniew Ziobro (42 l.), były minister sprawiedliwości.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki