Małopolskie: Po powodzi walą nam się domy!

2010-06-04 7:00

Radość mieszkańców Małopolski, którzy po przejściu powodziowej fali odetchnęli z ulgą, bo woda nie zabrała im dobytku, nie trwała długo! Namoknięte jak gąbka masy ziemi stały się dla ludzi śmiertelnie niebezpieczne. Osuwające się wielkie muldy błota niszczą wszystko, co spotkają na swojej drodze.

Dorobek życia pana Jana Koska (40 l.) z Podchybia koło Lanckorony w jednej chwili zamienił się w ruinę, po tym jak z niewielkiej góry z impetem zaczęła spadać błotna lawina.

Najpierw na warsztacie, a potem na domu pana Jana zaczęły pojawiać się rysy. Potem oba budynki zaczęły trząść się w posadach. - I wszystko zaczęło się walić - ze łzami w oczach opowiada pan Jan. Muldy ziemi niczym walec stoczyły się z góry i miażdżyły kolejne zabudowania. Na szczęście pan Jan zdążył zabezpieczyć drogę ucieczki swojej żonie Małgorzacie (37 l.) i ukochanym dzieciom: Asi (17 l.), Tomkowi (13 l.) i Filipowi (7 l.). Na razie Koskowie schronienie znaleźli u rodziny, ale doskonale zdają sobie sprawę, że być może już nigdy nie będą mogli wrócić do zawalonego pod naporem ziemi domu. - Co teraz z nami będzie? - pan Jan zadręcza się. - Niecałe pół roku temu zakończyłem remont domu, a teraz wszystko straciłem. Mieszkaliśmy tu 17 lat i było wspaniale - rozpacza mężczyzna.

Najgorsze jest to, że dramatycznych historii, takich jak ta rodziny Kosków, w samej Małopolsce są setki. Według szacunków służb ratowniczych w tym rejonie Polski zagrożonych jest około stu budynków. W całym województwie doliczono się już 1300 osuwisk. Najnowsze pojawiły się w Kłodnem koło Limanowej, gdzie zniszczeniu uległo dziesięć domów. Rozmiar dramatu może się jednak powiększyć, bo zapowiadane deszcze mogą spowodować kolejne błotne lawiny.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki