Pod bramami kopalń na mężów i ojców oczekiwały żony i dzieci. Szczęśliwe rodziny padały sobie w ramiona, były uściski, pocałunki. Wielu zakręciła się łza w oku. Po 10 dniach walki protestujący górnicy wygrali. Byt ich i ich rodzin został zagwarantowany. Wreszcie mogli wyjechać na powierzchnię.
Na Grzegorza Modrzyńskiego (32 l.) pod bramą Kopalni Bobrek-Centrum w Bytomiu z niecierpliwością oczekiwała jego żona Karolina (35 l.). Nie widzieli się przez pięć dni, które pan Grzegorz spędził pod ziemią. Teraz wreszcie mogli się wyściskać i wspólnie wrócić do domu.
Zobacz: Magdalena Ogórek będzie pisać prawo OD NOWA. Ma nowy pomysł na Polskę
- Te dni na dole były bardzo ciężkie, ale musieliśmy być solidarni - mówił nam po wyjściu z kopalni pan Grzegorz. - Bardzo się cieszę, że mogę wracać do żony i dzieci, które strasznie przeżywały, że mnie nie ma w domu z nimi. Cieszę się, że udało nam się zachować kopalnie, miejsca pracy. Wygraliśmy. To się liczy. Warto było i gdyby trzeba było walczyć znowu o pracę, to bez wahania zrobiłbym tak samo - dodawał szczęśliwy górnik.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail