Polityka Platformy jak gra w ruletkę

2009-05-13 7:00

Stan finansów w Polsce staje się pod obecnymi rządami pilnie strzeżoną tajemnicą - pisze Władysław Stasiak, wiceszef Kancelarii Prezydenta RP.

Politycy rządzący lubią porównywać państwo do firmy. Fatalne podejście. Państwo bowiem to o wiele więcej. Wyobrażamy sobie jednak firmę, w której księgowy na pytania udziałowców o problemy finansowe po prostu się obraża.

To budzi wielki niepokój. Oczywiście nie należy uprawiać czarnowidztwa. Oby z budżetem było jak najlepiej. Ale nie wystarczy trzymać za to kciuki i zaklinać rzeczywistość. Trzeba działać. Jeśli są wątpliwości, należy je wyjaśniać i reagować.

Bez poważnej i systematycznie prowadzonej dyskusji o budżecie, o tym, ile mamy we wspólnej kasie, ile możemy wydać, żadne normalne państwo nie jest w stanie dobrze funkcjonować. Jak planować rozwój, gdy nie wiadomo, czy są na to pieniądze? Bez przejrzystości budżetu nawet trudno mówić o demokracji.

Tymczasem stan finansów w Polsce staje się pod obecnymi rządami pilnie strzeżoną tajemnicą. Wszelkie pytania traktowane są jako przejaw arogancji i niezdrowych zainteresowań.

Jak tłumaczyć taką postawę? Minister finansów Jacek Rostowski albo czujnie ukrywa przed nami stan budżetu, by nie kompromitować rządowej propagandy sukcesu, albo zwyczajnie nie ma pojęcia, co się dzieje z naszymi pieniędzmi. Zapomniał, że zobowiązania z zeszłego roku obciążyły budżet tegoroczny. Nawet słynnych styczniowych "cięć budżetowych" premiera Tuska zapomniał uwzględnić w obecnym budżecie. Nie zapomina natomiast pouczać wszystkich wokół, od polskiego społeczeństwa po Unię Europejską.

Kiedy Bruksela podała, że Polskę w tym roku dotknie recesja, minister Rostowski stwierdził z uśmiechem, że w Unii nie potrafią liczyć. Zobaczymy, czy nam będzie do śmiechu, kiedy pan minister podniesie podatki.

Kryzys przyszedł z zewnątrz i nikt nie ma zamiaru szukać kozła ofiarnego w Polsce. Ale nie można unikać poważnej rozmowy. To dobrze, że minister finansów spotkał się 7 maja z Sejmową Komisją Finansów Publicznych. Niestety, wystąpienie ministra na posiedzeniu tej komisji pogłębiło tylko chaos. Nie usłyszeliśmy żadnych konkretów.

Minister Rostowski trzyma się założeń, które okazują się chybione. Tak było i z budżetem, i z prognozą PKB, i z deficytem, który miał nie rosnąć, a wymknął się już spod kontroli. Nie widać też, żeby polityka ministra zapobiegała zamykaniu zakładów pracy, wzrostowi bezrobocia, drożejącym kredytom bankowym.

Będzie korekta budżetu czy nie? Dlaczego rząd i minister finansów nie chcą o tym mówić otwarcie i szczerze? Dlaczego o zagrożeniach realizacji budżetu będzie moż-na mówić dopiero po 7 czerwca 2009 r., po wyborach do Parlamentu Europejskiego? Czyżby było coś do ukrycia?

Zamiast uczciwie przedstawić stan finansów państwa, narzuca się nam ciągle tematy zastępcze. Choćby sprawa przyjęcia euro. Parę miesięcy temu słyszeliśmy, że to lek na całe zło, że jak przyjmiemy euro, to niestraszne nam będą żadne światowe kryzysy. I temat nagle zniknął, czego zresztą można było się spodziewać.

Walka z kryzysem sprowadza się do cięcia wydatków i to w pośpiechu, na kolanie, bez uwzględnienia obowiązujących procedur. W styczniu br. spektakl pt. "Szukamy oszczędności" ograniczył wydatki budżetu o 19 mld złotych. Wystarczy? Wcale nie. Niedawno okazało się, że może brakować kolejnych 12-15 miliardów (potwierdzał to przewodniczący Komisji Finansów Publicznych Zbigniew Chlebowski). Co idzie na pierwszy ogień? Czy znów policja, wojsko, czyli nasze bezpieczeństwo?

Dlaczego minister Rostowski swojemu resortowi zabrał kilkakrotnie mniej niż resortom odpowiedzialnym za bezpieczeństwo? Może uważa, że w ogóle państwo nie jest potrzebne? Nie musiałby wówczas martwić się łataniem dziury budżetowej i tłumaczyć z kolejnych wpadek.

Taka polityka finansowa przypomina ruletkę. Minister Rostowski uparcie przekonując, że jesteśmy w całkiem dobrej kondycji, obstawił "ruletkowe pole wzrostu". Gorzej, jeśli kulka wpadnie w "pole recesji", bo wówczas pan minister przegra pieniądze nie swoje, nie rządu, ale wszystkich Polaków.

Jestem przekonany, że czas jest jeszcze na rzetelną i szczerą rozmowę, a zwłaszcza - na konkretne wnioski. Oby tylko była dobra wola.

Władysław Stasiak

Zastępca szefa Kancelarii Prezydenta RP, były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego

Jutro odpowiedź Adama Szejnfelda, wiceministra gospodarki (PO).

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki