Pomóżcie mi pójść do szkoły!

2009-09-14 7:00

Przykuty do wózka inwalidzkiego Łukaszek Gołębiewski (6 l.) z Perzanowa (woj. mazowieckie) marzy tylko o jednym: żeby tak jak inne, zdrowe dzieci chodzić codziennie do szkoły. Niestety, wyprawa na lekcje do oddalonej o 5 kilometrów szkoły to dla całej jego rodziny prawdziwa udręka.

- Łukaszek potrzebuje nowego wózka, bo stary jest już dla niego za ciasny - załamują ręce rodzice chłopca. - Bardzo lubię się uczyć - mówi Łukaszek Gołębiewski, który mimo gnębiącego go kalectwa jest bardzo pogodny. Choć urodził się bez dwóch kręgów w kręgosłupie, nie wykształciła mu się kość promieniowa w prawej ręce, a kciuk w jego prawej dłoni wyrósł bez kości i luźno zwisającą skórę trzeba było usunąć operacyjnie, to umysł 6-latka rozwija się jak u zdrowego dziecka. Dzięki olbrzymiej pracy jego rodziców potrafi liczyć, zna pacierz, zaczyna pisać i nieźle czyta. Teraz chciałby zdobywać nowe umiejętności. - W szkole można się dowiedzieć dużo ciekawych rzeczy - mówi rezolutny chłopiec. - I mógłbym mieć nowych kolegów - dodaje po chwili z powagą. Rodzice co prawda zapisali chłopca do zerówki, ale wyprawa na zajęcia do oddalonej o 5 kilometrów szkoły w Czerwonce to dla nich prawdziwa droga przez mękę. Łukaszek ma przykurcze nóg, a cały czas musi siedzieć w starym, zbyt ciasnym wózku inwalidzkim. - Dostaliśmy ten wózek, jak był malutki - opowiada mama chłopca, Bożena (48 l.). - Ale wyrósł i teraz muszę go przypinać pasami, żeby z niego nie wypadł - żali się kobieta. Wózek nie mieści się też do osobowego fiata państwa Gołębiewskich. - Za każdym razem muszę go rozkładać na części i przez to jest coraz bardziej rozklekotany - mówi pan Stanisław (45 l.). I choć kochający tata zrobiłby wszystko, by spełnić marzenie Łukaszka, to nie stać go na elektryczny wózek, który kosztuje 15 tys. zł. - Dzięki wam mógłbym codziennie być w szkole - mówi Łukaszek, prosząc dobrych ludzi o wsparcie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki