Romuald Szeremietiew

i

Autor: Piotr Piwowarski

Powstanie Warszawskie jak Bitwa Warszawska. OCALIŁO Zachód przed KOMUNIZMEM

2020-08-10 16:45

Tak twierdzi nasz rozmówca – dr hab. nauk wojskowych ROMUALD SZEREMIETIEW (75 l.), b. wiceminister MON. Przeczytajcie rozmowę z współtwórcą Konfederacji Polski Niepodległej, poznajcie argumenty, które przedstawia, by móc ewentualnie... polemizować z jego tezą.

Super Express”: – 31 lipca płk Antoni Chruściel ps. Monter uznał, że Armia Czerwona rozpoczynać będzie zdobywanie Warszawy, bo jej czołgi są już na Pradze. I nalegał na rozpoczęcie powstania, bo „później będzie już za późno”. Stalin, a właściwie ówczesny gen. Konstanty Rokossowski, dowodzący 1. Frontem Białoruskim, zrobił dowództwo AK, jak to się mówi, na szaro?
Romuald Szeremietiew: – To wydarzenie jest drobiazgiem w całości historii Powstania Warszawskiego. Rzecz nie polega na tym, kto kogo nabrał i nie to było przyczyną jego wybuchu. Powstanie było potrzebne, jestem zwolennikiem tej tezy. Choć doraźnie ponieśliśmy duże straty, to końcowe efekty PW postrzegam pozytywnie…

– Wsadza Pan kij w mrowisko. Już widzę tych oburzonych…
– Tak, wiele ludzi zginęło. W związku z wybuchem PW Stalin wstrzymał ofensywę w kierunku zachodnim, przez co wojska sowieckie znacznie później ruszyły na Zachód. Gdyby nie było PW, to Stalin zająłby prawdopodobnie całe Niemcy. Pamiętajmy, że wówczas między aliantami a Sowietami nie było ustalone, kto i gdzie ma, że tak powiem, stacjonować i takie decyzje zapadły w Jałcie, w 1945 r. , choć przymiarki do takich ustaleń poczyniono już podczas konferencji w Teheranie, pod koniec 1943 r. Wyobraźmy więc sobie, że nie doszło do powstania, Armia Czerwona zajmuje całe Niemcy i – są takie poglądy historyczne – próbuje zawalczyć o Francję...

– O Francję? Przecież od czerwca alianci prowadzą drugi front.
– Wówczas komuniści mieli duże wpływy w rządzie gen. de Goulle’a. Był w nim zaciekły stalinista Maurice Thorez, wieloletni sekretarz generalny Francuskiej Partii Komunistycznej, której członkowie byli obecni w kierownictwach połowy ministerstw rządu Wolnej Francji. Można jednak wyobrazić sobie, że gdyby Sowiety miały pod swoimi pazurami całe Niemcy, nie byłoby Republiki Federalnej Niemiec i czegoś takiego, co nazywamy Europą Zachodnią. Nasza perspektywa wyzwolenia się spod sowieckiej „opieki” byłaby znacznie odleglejsza niż nam się może wydawać. Myślę, że na PW należy spoglądać z tej perspektywy. Dlatego chylę czoło przed powstańcami warszawskimi, zaczynają od szeregowców, a kończąc na tych, którzy dowodzili.

– To są jednak domniemania z tzw. historii alternatywnej. W rzeczywistości dość powszechny jest pogląd, że przez PW zginęły setki tysięcy ludzi, a Warszawa została zrujnowana. Z tego można wysnuć wniosek, że to nie Niemcy do spółki z Rosyjską Wyzwoleńczą Armią Ludową, RONA, byli sprawcami zbrodni, ale dowództwo AK, bo się porwało z motyką na słońce. Powstańcy byli bohaterami, a dowódcy szaleńcami?
– Idąc tym tropem można powiedzieć, że niepotrzebnie Polska postawiła się 1 września Hitlerowi, bo przecież wiadomo było, że III Rzesza jest od nas silniejsza. Dalej… Po co było konspirować, skoro było niewiele broni, a narażało to na prześladowania narodu i jego wyniszczanie przez okupanta. Jak to skomentować. Słów brakuje To jakby mieć pretensje do Żydów, że wzniecili powstanie w getcie, które nie miało jakichkolwiek szans na powodzenie... Walczyliśmy wszystkim możliwymi środkami o niepodległość, o istnienie. Tego były nauczone tamte pokolenia, co dziś wielu, delikatnie to określając, ni jak nie może zrozumieć. Już wcześniej komuniści mówili, że ci AK-wcy to byli, poza paroma wyjątkami, nawet w porządku, ale dowódcy już szaleńcami. To znaczy się czyn był wielki i bohaterski, ale pod dowództwem tych, którzy nie zasługują na szacunek? Gdy rozmawiałem z powstańcami różnych stopni, to wszyscy mówili: tę walkę trzeba było podjąć. Przecież AK przygotowywała się do tego, by którymś momencie, uderzyć na na wroga. Jest koniec lipca. AK widzi, że przez Warszawę uciekają Niemcy, obraz nędzy i rozpaczy, jest pamięć z 1918 r., gdy w Niemcy wycofywali się w podobnym stylu, gdy młodzi chłopcy ich rozbrajali. Wszystko wówczas wskazywało, że Niemcy się rozpadają i na dodatek zbliża się Sowiet. To mieli się schować i czekać, jak wejdą do Warszawy?

– Radiostacja im. Tadeusza Kościuszki, podległa Kominternowi, czyli Międzynarodówce Komunistycznej, czytaj: Stalinowi, 30 lipca gorąco zachęcała ludność Warszawy do powstania przeciwko Niemcom. O tym niektórzy dziś zdają się nie pamiętać.
– Twierdzę, że Stalin chciał powstania, ale w wersji ruchawki, na czele której stanęliby komuniści. Strona sowiecka wiedziała, że akcja „Burza” nie zakładała walk o Warszawę. Jakaś agentura puściła nawet fałszywe wieści o tym, że dowództwo AK uciekło ze stolicy. Rokossowski był przygotowany do uderzenia na Warszawę. Planowali szturm na 6 sierpnia. I na ten temat pisał gen. Tadeusz Bór-Komorowski do Naczelnego Wodza gen. Kazimierza Sosnkowskiego stwierdzając, że jeśli AK nie podejmie decyzji, to ludzie będą zdezorientowani i pójdą za komunistami.

– To nawet za PRL było nagłaśniane, o tym, że AK chce się pokazać Armii Czerwonej w roli gospodarza.
– Gen Sosnowski, o którym mówi się, że był przeciwny wybuchowi powstania, mówił tylko, że nie będzie powstania powszechnego. W ramach akcji „Burza” chodziło o pokazanie Sowietom, że jesteśmy gospodarzami W Polsce. Dlatego podjęto walkę o Wilno, o Lwów. I Sosnowski powiedział także, że należy podjąć walkę także o Warszawę, bo w takie sytuacji trudno byłoby Sowietom rozwiązać problem z istnieniem władzy polskiej w stolicy, tak jak rozwiązali go choćby w Wilnie. I stąd zapadłą decyzja o rozpoczęciu nie powstania, ale walki o Warszawę.

– Wokół PW narosło nieco legend. Wszystkie strony tego wydarzenia je kreowały. Wtedy i przede wszystkim później. A to, że Armia Czerwona była tak zmęczona, że musiała odpocząć w Pradze. Albo to, że dzieci dzielnie broniły Warszawy strzelając do Niemców z barykad…
– Dlaczego Sowieci zatrzymali się, to już powiedziałem. Nieprawdą jest, że mali chłopcy strzelali do Niemców. Choćby dlatego, że broni było za mało i dawano ją tym, którzy potrafili jej używać. A po drugie regulamin Szarych Szeregów stanowił jasno: broń dostają ci, którzy są pełnoletni. Mieli ją harcerze z batalionów „Zośka” i „Parasol”, bo tam żołnierz miał ukończony 18. rok życia. Młodsi nie strzelali, ale pełnili rolę łączników, listonoszy, zwiadowców, a to była służba odpowiedzialna, potrzebna i niebezpieczna. Snajperzy strzelali do takich dzieci.

– Wiedza w Europie Zachodniej o powstaniach w Paryżu i w Pradze jest względnie duża. Nawet wyolbrzymiana. A o PW i Bitwie Warszawskiej, wkrótce będzie jej setna rocznica, mało kto tam wie. Dlaczego?
– Z bardzo prostego powodu: PW było dla wszystkich niewygodne, nie tylko dla Sowietów. Komuniści nie byli zainteresowani, by o nim było coś więcej wiadomego. Po 1990 r. też jakoś się nie zaczęło od razu mówić prawdy o naszej historii. I do dziś jakoś to wszystko niemrawo wychodzi. Wspomniał pan o rocznicy Bitwy Warszawskiej… Miał być pomnik, nie ma go. Miało być muzeum, ale jeszcze nie powstało. Wiem, to wszystko da się nadrobić… Również uważam, że Europie trzeba mówić o PW. Na szczęście trochę rzetelnych opracowań o PW pojawiło się. Przekaz o tym, czy było faktycznie PW, zaczął docierać do, że tak powiem, do niektórych europejskich głów.

– Lepiej później niż wcale. Tym bardziej, że niedługo nie będzie już na tym świecie ani jednego powstańca…
– Na szczęście zachowają się ich przekazy, mamy Muzeum Powstania Warszawskiego dzięki śp. Lechowi Kaczyńskiemu. Trzeba jednak nadal pokazywać Europie, że powstrzymaliśmy bolszewicką nawałę. Kiepsko by się ona miała, gdyby Warszawa padła w 1920 r. a w roku 1944 nie było w stolicy powstania, albo byłoby ono pod dowództwem komunistów…

Powstanie Warszawskie cz. 2. Groby znanych powstańców. Niezapomniani

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki