Prezydent i premier zakładnikami wyborów

2008-10-12 14:22

Walka o skład delegacji do Brukseli to część wielkiej batalii - mówi były poseł PO, socjolog prof. Paweł Śpiewak.

"Super Express": - Jak oceni pan polską politykę prawie rok po odejściu z Sejmu?

Paweł Śpiewak: - Dziś sytuacja polityczna w Polsce jest całkowicie podporządkowana toczącemu się sporowi kompetencyjnemu między dwoma ośrodkami władzy - prezydenckim i rządowym. Wynika to po części z faktu, że polska konstytucja nie jest w tej kwestii precyzyjna - nie wiadomo właściwie, jaki system panuje - parlamentarny czy prezydencki. Spór ten zresztą leży w interesie liderów obu partii - Kaczyńskiego i Tuska, którzy dbają o to, by był on cały czas gorący. W związku z tym możliwość kohabitacji prezydenta i premiera jest dosyć ograniczona, co powoduje, że obie strony w dużej mierze się blokują.

- Jedną z odsłon tego sporu jest walka o to, kto za kilka dni pojedzie na szczyt Rady Europejskiej do Brukseli...

- Nie ma w Polsce konstytucjonalisty, który by to rozstrzygnął. Dlatego o składzie polskiej delegacji zadecydować mogą wyłącznie polityczne negocjacje. Mam nadzieję, że zwycięży dbałość o dobro ogółu i wyczucie smaku.

- Kiedy konflikt prezydent - premier może się zakończyć?

- Dopóki nie rozwiąże się sporu konstytucyjnego. Walka jest tym intensywniejsza, im bliżej do wyborów prezydenckich. Już dziś przybrała ona wyjątkowy charakter i całkowicie wypełniła przestrzeń polityczną. Obu ośrodkom najbardziej zależy na prezydenturze. Rządzącej PO do pełni szczęścia, czyli pełni władzy, brakuje objęcia najwyższego urzędu w państwie. Walcząc o hegemonię, w sposób oczywisty, wchodzi w konflikt z PiS, który z kolei broni swojej pozycji w Pałacu Prezydenckim.

- Dlaczego dla obu stron prezydentura jest tak ważna?

- W sytuacji, gdy PiS przegra wybory prezydenckie, zostanie zepchnięty do roli drugorzędnej opozycji. Prezydentura jest zasadniczym i do tego nieukrywanym celem Tuska. Kontrolując Sejm i mając w ręku urząd prezydencki, PO może dowolnie, w sposób dla siebie stosowny, zmieniać ustrój państwa. Zresztą to zapowiada. Dlatego jest to walka o wszystko, która siłą rzeczy musi być bardzo ostra.

- Jak walka o prezydenturę rzutuje na bieżącą politykę?

- Kampania wyborcza widoczna jest we wszystkich działaniach polityków zwaśnionych obozów. Bieżąca polityka stała się jej zakładnikiem. Współpracownicy Tuska podporządkowują wszystko udowodnieniu tezy, że PO chce przeprowadzać reformy, ale nie może, gdyż i tak zostaną one zawetowane przez prezydenta. Chcą w ten sposób wykazać, że prawdziwe rządy zaczną się dopiero wówczas, gdy Platforma będzie dzierżyć całość władzy, czyli zdobędzie też prezydenturę.

- A prezydent?

- Prezydent znajduje się w gorszej sytuacji. Ma niskie notowania i popełnia wiele błędów. Oczywiście wciąż ma jeszcze czas, by odzyskać wiarygodność polityczną. Robi wszystko, co może, by tak się stało. Z raczej biernego do tej pory prezydenta przeistoczył się w prezydenta dosyć aktywnego. W bardzo skuteczny sposób wykorzystuje zaistniałą sytuację, np. konflikty międzynarodowe, ale też istotnie zapowiada blokowanie wielu istotnych społecznie projektów.

- Chyba nigdy od 1989 r. nie było tak, żeby prezydencka kampania wyborcza, której finał rozegra się za dwa lata - w 2010 r., rozpoczęła się tak wcześnie?

- Obecna kampania wyborcza na urząd prezydenta rozpoczęła się nawet nie teraz, ale jeszcze w ubiegłym roku - zaraz po wygranych przez PO wyborach do Sejmu. We wcześniejszych latach również mieliśmy do czynienia z bardzo silnymi sporami kompetencyjnymi dwóch ośrodków władzy, które determinowała walka o punkty wyborcze. Spór prezydenta Wałęsy z premierami Suchocką i Pawlakiem. Podobnie bardzo silne konflikty między Kwaśniewskim i Millerem, a potem Kwaśniewskim i Buzkiem. Nie wydaje mi się zatem, by obecny spór był większy od poprzednich, a także wcześniej rozpoczęty. Natomiast na pewno wyróżnia go to, że zdecydowanie zdominował on polską scenę polityczną.

- Jak długo można rządzić tylko pod słupki sondaży?

- Jeżeli polityk nie ma innej wizji, nawet do końca życia.

- Dziś wygrywa Tusk. Jednak wiele rzeczy może spowodować że społeczeństwo będzie rozczarowane jego działaniami.

Paweł Śpiewak

Profesor socjologii, historyk idei. Ma 57 lat

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki