Proces Katarzyny Waśniewskiej. Zapis relacji

2013-08-01 14:37

Dziś sąd przesłuchać ma kolejnych świadków: zakonników oraz nauczycieli, którzy uczyli Katarzynę udzielania pierwszej pomocy. Zostaną też rozpatrzone wnioski, które na poprzedniej rozprawie złożyli obrońca oskarżonej oraz prokurator.

8.45. Dziś kolejny dzień procesu Katarzyny Waśniewskiej. Przed siedzibą sądu okręgowego w Katowicach przy ul. Koszarowej powoli zbierają się dziennikarze. Oskarżona jeszcze nie została dowieziona do budynku sądu. Dziś sąd przesłuchać ma kolejnych świadków: zakonników oraz nauczycieli, którzy uczyli Katarzynę Waśniewską udzielania pierwszej pomocy. To jedna z ostatnich rozpraw. Dziś także sąd rozpatrzy wnioski, które na poprzedniej rozprawie złożyli obrońca oskarżonej oraz prokurator (o ujawnienie wpływów na koncie depozytowym Katarzyny w areszcie śledczym).

9.13 – Katarzyna Waśniewska zostaje przywieziona do sądu. Wyprowadzona z więźniarki przez strażniczkę. Wygląda dziś jak zwykle, ubrana w czarny żakiet, białą bluzkę, czarne spodnie, włosy upięte w warkocz. Na rękach kajdanki. Trzyma plik notatek. Jest już w sądzie także obrońca Waśniewskiej mec Arkadiusz Ludwiczek wraz ze swoją aplikantką.

9.50 – na sali sądowej pojawia się skład sędziowski, są także świadkowie, Marcin G., Barbara W., Rafał O.

Kolejni świadkowie: Artur K. i Radosław W. nie stawili się, ponieważ mieszkają za granicą.

9.53 – Staje świadek Barbara W. (58 l.) nauczycielka z Sosnowca.

Mówi: Zostałam poinformowania przez mojego dyrektora, że chodzi o naukę Kasi w gimnazjum, gdzie uczyłam biologii i byłam także wychowawczynią Kasi.

Sąd: czy i w jakim zakresie uczyła Pani oskarżoną udzielania pierwszej pomocy. Czego się tam nauczyła, czy uczestniczyła

Świadek: W ramach 3-letniego programu nauczania, były prowadzone szkolenia w zakresie urazów narządów ruchu (reagowanie przy skręceniach i złamaniach przed przyjazdem pomocy fachowej) układu krwionośnego (uczyliśmy się rozpoznawać i reagować na krwiotoki i skaleczenia) przy urazach skóry uczyliśmy się jak odróżnić stopnie oparzenia, wychłodzenia, odmrożenia. Resustytacji nie ćwiczyliśmy, nie mieliśmy odpowiedniego sprzętu, nie mieliśmy fantomu, na którym moglibyśmy przeprowadzić szkolenie. Miałam świadomość, że szkolenie z tego zakresu jest prowadzone w liceum. W moim podręczniku, którego jestem autorką jest zapisane, i to jest generalną zasadą która wpajałam uczniom, że należy wezwać pomoc medyczną, niezależnie od charakteru wypadku. Zatrzymywaliśmy się w szkoleniu na etapie jak pomóc by nie uszkodzić i wezwać pomoc. Sytuacji w którym następuje śmierć poszkodowanego nie poruszałam.

Prokurator: ten typ szkolenia nie obejmował momentu w którym następuje śmierć pacjenta?

Świadek: Badaliśmy oznaki życia, tętno, przy każdym z uszkodzeń baliśmy oznaki życia. Mówiłam, że w sposób właściwy trzeba podjąć reanimacje. W takich sytuacjach mówiłam, że trzeba pomoc wezwać. W każdym przypadku trzeba wezwać pogotowie. Przy sytuacjach zagrażających życiu, nie mamy na tyle wiedzy by samemu udzielać pomocy, wtedy trzeba wezwać pomoc – to jest niezbędne.

Mecenas Ludwiczek: ile godzin obejmował cykl szkoleń?

Świadek: to raczej była gra dydaktyczna, 2 godz. z układu krwionośnego, co najmniej dwie lekcje z udzielania pomocy w razie urazu narządów ruchu – w sumie 5 do 6 godzin lekcyjnych, rozłożonych w czasie

Mec Ludwiczek: a pomoc przedmedyczna i resustytacja?

Świadek: o tym mogliśmy rozmawiać w tym zakresie nie było żadnych ćwiczeń, dziecko z dzieckiem nie mogło przecież ćwiczyć a sprzętu, nie było

Mec Ludwiczek: przez jaki okres miała Pani do czynienia z Katarzyną W.? Jak pani ja ocenia?

Świadek: przez okres gimnazjum, a potem ostatni raz widziałam ją zaraz po ślubie, przedstawiła mi męża. Kasia aktywnie w kole biologicznym uczyła się, aktywnie uczestniczyła w lekcjach biologii, na zajęciach dodatkowych rozmawiałyśmy, uczyłam ją przedmiotu "wychowanie do życia w rodzinie". Kasia potem poszła do bardzo dobrego liceum w Sosnowcu. To była znakomita dziewczynka, zachowanie wzorowe, aktywna społecznie, praca na rzecz klasy, znakomita frekwencja, była absolutnie zsocjalizowaną, dobrze funkcjonującą w klasie dziewczynką. Aktywnie uczestniczyła w zajęciach sportowych, nie zaniedbywała zajęć z biologii.

Mec Ludwiczek: jak radziła sobie w stresującej sytuacji?

Świadek: dzieci w tym wieku reagują bardzo emocjonalnie, Kasia reagowała sensownie, jedyne jej najbliższa przyjaciółka może miała większą wiedzę. Dla mnie wydawało się, że wszystko jest w porządku. Kasia na koniec 3 klasy wykonała test wiadomości, który dał jej podstawę do dalszej edukacji. Nie dostrzegłam u niej tendencji do czego co można by nazwać patologicznym kłamstwem. Nigdy czegoś takiego nie zauważyłam ani nie usłyszałam od innych uczniów.

Prokurator: co pani rozumie przez patologiczne kłamstwo?

Świadek: to, że nie ktoś nie mówi prawdy w sytuacji kiedy można to zweryfikować.

10.19 – świadek kończy zeznawać

10.20 przed sądem staje świadek Marcin P. ( 36 l.):

W latach 2005 - 2006/ 2007 była uczennicą w liceum w którym pracuje. W ramach nauki była szkolona z zakresu udzielania pierwszej pomocy. Obejmowało w ramach edukacji z pierwszej pomocy, to są podstawy udzielania pomocy, od zachowania się na miejscu wypadku, dbając o swoje bezpieczeństwo, poprzez RKO, resustytacje krążeniowo–oddechową, do bardziej szczegółowych: krwotoki, złamania, uduszenia, oparzenia. Obejmowało ok 1 semestru nauki.

Ja sobie pozwoliłem sięgnąć do dokumentacji dziennikowej, spojrzałam do frekwencji, na 11 lekcji Katarzyna była obecna 9 razy. Na 4 lekcjach z 6 z resustytacji była obecna. Wtedy posiadaliśmy wiekowego manekina. RKO była realizowana. Każdy uczeń miał bezpośrednią styczność z manekinem. Klasa była podzielona na grupy. Osoby podchodziły do manekina i wykonywała uciśnięcia serca i wentylacje płuc, która jednak nie była wykonywana bezpośrednio, bo manekin był wiekowy i chodziło o bezpieczeństwo uczniów.  Odchylali głowę w tył, sprawdzali czy poszkodowany oddycha, poprzez pochylenie się do twarzy poszkodowanego, czy wyczuwamy powietrze, czy zauważamy ruch klatki i słyszymy oddech. Na podstawie tych obserwacji należało przystąpić do kolejnych działań. Jeśli chodzi o pomoc dzieciom, nie posiadamy takiego manekina w szkole na którym mogliby uczniowie ćwiczyć. Jednak zawsze staram się teoretycznie przekazać jak pomóc niemowlęciu. Różnica między reanimacją małego dziecka a osoby dorosłej nie jest wielka, mając na uwadze, że jest to niemowlę uciskamy nie całą dłonią ale palcami. W momencie gdy stwierdzamy, że nieprzytomny człowiek nie oddycha, zawsze wzywamy pogotowie. Żeby stwierdzić czy ktoś żyje czy nie, ma prawo tylko wykwalifikowana pomoc medyczna.

Prokurator: osoba udzielająca pomocy nie odstępuje od czynności reanimacyjnych?

Świadek: zawsze uczyłem, że do końca udzielamy pierwszej pomocy, nie mamy prawa stwierdzić zgonu. Jeśli jesteśmy sami to po trzech cyklach reanimacji wzywamy pomoc. Jeśli osób jest więcej to wtedy nie ma problemu. To są podstawy, przekazuje je każdej grupie. Szkolenia nie przewidywało odstąpienia od reanimacji, chyba, że w przypadku, gdy nam brakowało sił.

Mec Ludwiczek: czy pamięta pan klasę Katarzyny Waśniewskiej?

Świadek: tak, główny przedmiot jakiego uczę to W-F, Kasia miała wybitne osiągnięcia sportowe, Kasia zdobyło mistrzostwo Sosnowca w biegu na 800 m w lekkiej atletyce szkół średnich.

Jeśli chodzi o zajęcia z udzielania pierwszej pomocy, edukacji dla bezpieczeństwa to jej nie przypominam sobie. To była klasa B biologiczno–chemiczna, liczyła ok 30 uczniów.

Mec. Ludwiczek: manekin nie był w najlepszym stanie, co to znaczy?

Świadek: był wiekowy, dopuszczałem z nim kontakt jedynie przy masażu serca, stroniłem od wentylacji, manekin był brudny, przy 15 osobach w jednej grupie, przy kilku klasach było to ryzykowne.

Sąd: wspomniał Pan, że na zajęciach była mowa o uduszeniu?

Świadek: jest temat "ciała obce w jamie ustnej" i są wtedy osobne techniki stosowane w tym przypadku, w zależności od etapu – klepnięcie w łopatki, podejście od tyłu, są to sytuacje postępowania gdy w jamie ustnej jest ciało obce. To ograniczało się do teorii. pewne elementy można było zrobić na osobie która żyje.

Mec Ludwiczek: czy były jakieś trudności wychowawcze z Katarzyną?

Świadek: nie mogę powiedzieć o żadnych sytuacjach, które by o tym świadczyły, natomiast docierały do mnie od innych sygnały niepokojące. Jeśli chodzi o mnie to nie zaobserwowałem. Potem przestałem uczyć Katarzynę, bo ona odeszła ze szkoły. Wiem, że uczyła się w pierwszej i drugiej klasie. Nie wiem dlaczego zmieniła szkołę. Nie przypominam sobie żadnych sytuacji stresowych przed zawodami, nie zauważyłem nic co odbiegałoby od zachować standardowych.

Mec Ludwiczek: czy państwo organizowaliście jakieś warsztaty ze sposobów radzenia sobie ze stresem?

Świadek: w moim zakresie wspominamy podczas zajęć, że udzielając pomocy należy zachować spokój, wezwać pomoc, na temat innych zajęć nie mam wiedzy na ten temat.

10.55 – przed sądem staje kolejny świadek Rafał O. ( 31 l.) policjant, który sporządzał notatkę z przeglądu komputera Katarzyny.

Świadek: analizowałem wyniki pracy biegłych, rozmawiałem na temat czasu wpisywanych fraz w wyszukiwarce, okazało się, że był to czas uniwersalny, więc różni się od czasu polskiego o jakąś godzinę

Prokurator: czy znany jest panu mechanizm wyszukiwarki, czy to możliwe że podaje ona frazy z błędami ortograficznymi?

świadek: mam wykształcenie średnie z zakresu systemów komputerowych

Prokurator: w tej sytuacji dziękuję

Sąd: dziękujemy świadkowi za obecność

11.14 – świadek opuszcza salę rozpraw

Sąd: nie ma dziś Anny Ch. przyjaciółki Katarzyny W.

Obrońca: ja proszę by sąd wezwał jednak Annę Ch. przed swoje oblicze.

Obrońca prosi sąd o ustalenie miejsca pobytu i wezwanie dwóch świadków, którzy dziś się nie stawili, chodzi o byłego zakonnika Radosława W., który nie odebrał wezwania oraz Artura K.

Radosław W. nie jest jak nam wiadomo członkiem zakonu i mieszka ponoć na terenie Sosnowca, zmienił swoją drogę życiową na osiedlu, na którym mieszkała moja klientka. Proszę by sąd zwrócił się do komendy policji czy mogą takie ustalenia poczynić, bo ja nie mam możliwości by pozyskiwać dane adresowe świadka. Anna Cj. z pewnością powinna wiedzieć coś więcej.

Katarzyna konsultuje się ze swoim obrońcą, podpowiada mu by o miejsce zamieszkania Radosława W. pytać przeora zakonu.

11.27 – sąd zarządza 15 minutową przerwę

12.00 – sąd wznawia rozprawę, nie podejmuje decyzji w sprawie świadków, którzy dziś się nie stawili. Jeśli chodzi o wnioski, złożone na poprzedniej rozprawie.

Prokurator: wnoszę o oddalenie wniosku o powołanie nowych biegłych

Mecenas: chciałbym podkreślić, że argumentacja jest zupełnie inna, jest niejasna z sprzeczna, dlatego raz jeszcze ponawiam wniosek

12.11 Sąd postanowił oddalić wniosek o powołanie nowych biegłych z zakresu neonatologi i laryngologii oraz odroczyć decyzję o powołaniu biegłych z zakresu technik komputerowych i informatyki.

Sąd uzasadnia swoją swoją decyzję n/t odrzucenia wniosku o nowych biegłych, na twarzy Katarzyny Waśniewskiej widać złość.

Sąd mówi, że może wezwać biegłych z zakresu technik informatyki na dzień 19 sierpnia, czyli kolejny termin rozprawy. Czy strony wyrażają zgodę na uznanych na ujawnione dokumentów zebranych w toku sprawy, których jest ponad 20 tomów. Chodzi o to by ich nie odczytywać podczas kolejnej rozprawy.

Prokurator i mecenas nie sprzeciwiają się temu. Mecenas prosi o sprzęt umożliwiający na odtworzenie na sali sądowej płyty CD podczas kolejnego terminu. Zastrzega też sobie, ze w razie potrzeby będzie wnioskował o ujawnienie pewnych dokumentów i odczytaniu ich na kolejnej rozprawie. Chciałbym ewentualnie by sąd odtworzył zapis z hotelu Trojak.

12.34 – następna rozprawa 19 sierpnia, wtedy sąd przesłucha biegłych z zakresu psychiatrii i psychologii, sąd będzie planował zakończenie przewodu sądowego,

12.35 sąd kończy dzisiejsza rozprawę

9.50 – na sali sądowej pojawia się skład sędziowski, są także świadkowie, Marcin G., Barbara W., Rafał O.
Kolejni świadkowie: Artur K. i Radosław W. nie stawili się, ponieważ mieszkają za granicą.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki