Protasiewicz winny burdy na lotnisku

2014-08-16 11:53

Niemiecka prokuratura jest przekonana o winie byłego europosła PO Jacka Protasiewicza (48 l.). Jeśli Polak zapłaci 5 tys. euro, to sprawa zostanie umorzona. Jest też inna opcja. Były europoseł może dowodzić swojej niewinności w sądzie.

Dla Protasiewicza 5 tys. euro nie jest z pewnością problemem. Kilka miesięcy temu na pożegnanie z europarlamentem dostał przecież kilkadziesiąt tysięcy euro odprawy. Jednak wpłacenie 5 tys. euro może być równoznaczne z tym, że polityk przyznaje się do wybryku na lotnisku i obrazy urzędnika niemieckiego.

- Umorzenie proponuje się, jeśli prokuratura stwierdzi, że wina nie budzi wątpliwości, ale sprawa nie jest aż na tyle ważna, by zajmować nią sądy - tłumaczy dr Jacek Franek, specjalizujący się w sprawach polsko-niemieckich.

Zobacz: AFERA Z PROTASIEWICZEM. Celnik doniósł na europosła

Według dziennika "Bild" Protasiewicz, wówczas szef dolnośląskiej PO i wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, pijany awanturował się na lotnisku we Frankfurcie. Polityk miał krzyczeć m.in. "Heil Hitler!" i pytać jednego z przedstawicieli portu lotniczego, czy "był kiedyś w Auschwitz".

Polityk zapłacił już za wybryk. Stracił swoją pozycję w PO, został wyrzucony z list do europarlamentu. Jeśli teraz zapłaci 5 tys. euro, to przyzna się tym samym do winy, a twierdził przecież, że to winni są niemieccy pracownicy lotniska. Protasiewicz nie zdecydował jeszcze, co zrobi. - Analizuję sprawę ze swoimi prawnikami - powiedział portalowi GazetaWroclawska.pl.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki