Ofiara pijanego księdza dla SE: "Usłyszałam tylko pisk hamulców"

2013-12-28 4:30

Dla pani Katarzyny (41 l.) z Łowicza to miały być niezwykłe święta. Rodzinne, ciepłe, pełne miłości. Skończyły się w szpitalu. Gdy drugiego dnia Bożego Narodzenia wracała z porannej mszy do domu, rozjechał ją kompletnie pijany ksiądz.

Jak wypadek wspomina ofiara pijanego księdza? Była godzina 9 rano.

- Szłam razem z mamą i synem - opowiada mocno poturbowana kobieta. - Odłączyłam się od nich, bo chciałam z bankomatu wypłacić pieniądze. Powiedziałam im, że ich dogonię - dodaje. Pani Katarzyna wybrała gotówkę i maszerowała ulicą 3 Maja. Przechodziła akurat przez przejazd kolejowy. - Nagle usłyszałam za sobą pisk hamulców, huk - wspomina. - Nie wiem, co się działo potem, bo straciłam przytomność.

W kobietę wjechała rozpędzona kia ceed. Samochód skosił jeszcze latarnię. Za kierownicą auta siedział pijany ksiądz Jan O. (66 l.), emerytowany kapelan wojskowy. Kapłan formalnie przynależy do diecezji warszawsko-praskiej. W Łowiczu mieszka gościnnie przy katedrze.

CZYTAJ TEŻ: Pijany ksiądz z Łowicza, który potrącił kobietę, na komendę zgłosił się też PIJANY!

Z relacji świadków wypadku wynika, że tuż po zdarzeniu pijany ksiądz wysiadł z auta, rozejrzał się, a później wsiadł z powrotem do samochodu i próbował odjechać. Został jednak zatrzymany przez przechodniów.

Gdy policjanci przybyli na miejsce, wydmuchał w alkomat blisko 2 promile alkoholu. Jego ofiara trafiła do szpitala. Ma liczne urazy głowy i kończyn. Na szczęście życiu kobiety nic nie zagraża. Ksiądz Jan O. kilka godzin później został zwolniony do domu. Wczoraj w samo południe miał stawić się w łowickiej komendzie na przesłuchanie. Przyszedł... znów pijany. Tym razem miał 1,8 promila. Policjanci zdecydowali się go zatrzymać i postawić zarzuty, kiedy wreszcie wytrzeźwieje. Za spowodowanie wypadku po pijanemu grozi mu do 12 lat więzienia.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki