Przemilczana rocznica dialogu między Polakami a Niemcami

2008-11-20 3:00

List biskupów polskich do niemieckich z listopada 1965 r. to podstawowy dokument dla porozumienia naszych narodów.

"Super Express": - Właśnie minęła kolejna rocznica listu biskupów polskich do niemieckich z 1965 roku. Czy ten gest ma jeszcze jakieś znaczenie dla relacji między Polakami a Niemcami?

Ksiądz Adam Boniecki: - Wszystko, co się dobrego dzieje w stosunkach polsko-niemieckich, zawsze jest odnoszone do tego listu. Należy przy tym pamiętać, że nie był to dokument państwowy, gdyż miał charakter korespondencji wewnątrzkościelnej. Niedawno uczestniczyłem w Krakowie w obchodach 50-lecia istnienia Akcji Znaku Pokuty, która została założona przez hierarchów Kościoła ewangelickiego w Niemczech jako reakcja na zawód wiernych postawą Kościoła w czasach nazistowskiego reżimu. Podczas tych obchodów również mówiono o pamiętnym liście biskupów. Po prostu nie da się mówić o współpracy między naszymi narodami bez odwołania do tego listu.

- List ten jednak nie był w ówczesnej Polsce dobrze przyjęty...

- Dziś znacznie więcej ludzi rozumie, o co w nim chodziło - chociażby z tego powodu, że objęliśmy refleksją los ludności niemieckiej po wojnie na terenach, które weszły w skład naszego państwa. Sprawy związane z naszym sąsiedztwem są rzeczywiście trudne i obie strony przeszły bardzo długą drogę w ich postrzeganiu, zwłaszcza że przez wiele lat nasze narody żyły w bardzo ograniczonym obiegu informacji o tym, co się działo.

- Z listu polskich biskupów do historii przeszły słowa: "udzielamy przebaczenia i prosimy o nie". Jak można zestawić miarę win niemieckich z miarą win polskich?

- To właśnie ta dysproporcja zrodziła ogromnie niechętną reakcję. Jednak chrześcijańska postawa nakazuje, aby nie stawać przed winnym jako czystość i niewinność wcielona.

- Czy kiedyś dojdzie do pełnego pojednania między Polakami i Niemcami?

- Jeżeli chodzi o świadomość społeczeństw, to jestem jak najbardziej optymistą - jesteśmy na dobrej drodze, tym bardziej że pamiętam, jak te sprawy wyglądały wcześniej. Jednak nasze stosunki na płaszczyźnie dyplomatycznej, politycznej, gospodarczej - dziś tak bardzo dobre - są delikatne. Łatwo je zepsuć. I wszyscy musimy czynić wysiłki, żeby do tego nie doszło.

- Organizacja kierowana przez Erikę Steinbach raczej nie służy rozwojowi naszych stosunków...

- Nie służy. Choć uważam, że lepiej jest, kiedy resentymenty wychodzą na wierzch, gdyż w dzisiejszych czasach stają się elementem debaty. Angażują emocje, ale w sumie prowadzą do rozwiązania problemów.

Ks. Adam Boniecki

Redaktor naczelny "Tygodnika Powszechnego". Ma 74 lata

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki