RAPORT NIK o Smoleńsku: Tu-154 nie powinien nawet WYSTARTOWAĆ

2012-03-10 3:15

Bałagan i brak przestrzegania procedur. Takie miażdżące wnioski pod adresem państwowych instytucji płyną z raportu Najwyższej Izby Kontroli, która pod lupę wzięła wyjazdy najważniejszych osób w państwie organizowane przez lotnictwo transportowe Sił Zbrojnych RP w latach 2005-2010. Okazuje się bowiem, że w trakcie wyjazdów poziom bezpieczeństwa VIP-ów był niewystarczający, a wyloty w 2010 r. do Smoleńska zarówno premiera Donalda Tuska (55 l.), jak i prezydenta Lecha Kaczyńskiego (+ 61 l.) w ogóle nie powinny się odbyć!

- Chyba najważniejszym czy jednym z istotnych ustaleń kontroli jest to, że ten samolot zgodnie z polskim systemem prawnym nie miał prawa wykonać tego lotu z zamiarem lądowania w Smoleńsku - wyjaśniał wczoraj ustalenia raportu Jacek Jezierski (54 l.), prezes NIK.

Jak wytłumaczono w dokumencie, okazuje się, że w przepisach i porozumieniach obowiązujących w jednostkach podległych MON nie uregulowano m.in. zagadnień związanych z lotniskami zamkniętymi, które otwierano tymczasowo.

A loty z 7 i 10 kwietnia 2010 r. z Warszawy na lotnisko Smoleńsk-Siewiernyj, które otwarto tylko ze względu na te wizyty, odbyły się niezgodnie z procedurami. Obowiązująca wtedy instrukcja organizacji lotów najważniejszych osób w państwie zezwalała startować i lądować samolotom tylko na lotniskach czynnych i figurujących w rejestrze lotnisk 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego. Smoleńskiego lotniska tam nie było.

To niejedyne błędy, jakie NIK wytyka organizatorom lotów. Twierdzi też, że "ryzyko zagrożenia życia i zdrowia osób korzystających z lotnictwa transportowego Sił Zbrojnych RP stwarzały nieprawidłowości" w pułku, takie jak braki kadrowe, niewystarczające wyszkolenie załóg czy fałszowanie dokumentów o szkoleniach w trudnych warunkach.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki