Stefan W. - sprawca ataku na prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza

i

Autor: print screen Facebook/ stefan.wilmont To on zaatakował Pawła Adamowicza

Rodzina Stefana W. dostała mieszkanie od Adamowicza? Sąsiedzi wspominają przeszłość mordercy

2019-01-16 9:25

Stefan W., morderca Pawła Adamowicza usłyszał już zarzut zabójstwa z motywacji zasługującej na szczególne potępienie , za co grozi mu dożywocie. Tuż po ataku wykrzykiwał on do mikrofonu, że przez PO spędził 5 lat w więzieniu i "dlatego Adamowicz musi umrzeć". Tymczasem dziennikarze "Dziennika Bałtyckiego" dotarli do sąsiadów rodziny zabójcy. Jeden z nich wysnuł szokujące przypuszczenie, że mieszkanie, w którym żył Stefan W., zostało przydzielone jego rodzinie przez jego ofiarę.

Jak nieoficjalnie dowiedział się „Super Express”, nożownik był leczony w Poradni Zdrowia Psychicznego, jednak przestał chodzić na terapię. Stwierdzono u niego zaburzenia zachowania i emocji oraz specyficzne zaburzenia rozwoju. Matka charakteryzowała go jako „niedojrzałego emocjonalnie”. Wiadomo, że lubił brutalne gry komputerowe.

W 2014 roku, po tym jak bandzior usłyszał wyroki (łącznie 5,5 roku – red.) za cztery napady na gdańskie banki, uznano go za więźnia niebezpiecznego. Kiedy odbywał karę w Malborku, stan jego zdrowia psychicznego uległ znaczącemu pogorszeniu. Trafił na Oddział Psychiatrii Sądowej Aresztu Śledczego w Szczecinie. Tam specjaliści postawili też diagnozę: – W orzeczeniu stwierdzono schizofrenię paranoidalną. Stefan opowiadał, że jest agentem służb specjalnych – twierdzi nasze źródło.

Z naszych ustaleń wynika, że nożownik był leczony farmakologicznie. Odnotowano nawet poprawę, bo mężczyzna został skierowany na leczenie ambulatoryjne. I chociaż odmówił przyjmowania leków, pozostawał w dobrym stanie psychicznym. – W chwili ataku na Adamowicza musiał być poczytalny. Choroba nie mogła wrócić tak szybko – opowiada jeden z naszych informatorów.

Dziennikarze "Dziennika Bałtyckiego" dotarli do kamienicy na gdańskiej Oliwie, w której na pierwszym piętrze mieszkał Stefan W. wraz z rodziną. Choć nikt nie otworzył im drzwi, to napotkani sąsiedzi zgodzili się anonimowo udzielić kilku wypowiedzi. Jedna z kobiet mieszkających w tym miejscu wspominała: - Rodzina państwa W. wprowadziła się tutaj przed dziesięcioma, a może i nawet więcej laty (...) Grzeczni? Jeden mówi dzień dobry, drugi nie. Który konkretnie, nie wiem. Bardzo są do siebie podobni i właściwie nie wiem, czy bym tego Stefana rozpoznała. Matka bardzo uprzejma. Nigdy bym jednak nie przypuszczała, że któryś z nich zrobi coś takiego. Jesteśmy w szoku.

Mieszkańcy domu opowiedzieli, że matka zabójcy była przedszkolanką, ojciec, który raczej nie pracował - być może był na rencie. Jeden z sąsiadów zaskakująco stwierdził: - Mieszkanie komunalne wcześniej zajmował mężczyzna nadużywający alkoholu, który w końcu został eksmitowany. Dopiero teraz do mnie dochodzi, że W. mogli zawdzięczać przydzielenie lokalu prezydentowi Pawłowi Adamowiczowi.

Jak wiadomo, ojciec Stefana W. zginął kilka lat temu w wypadku samochodowym. Matka została sama z dziećmi. Jakiś czas temu wyprowadziła się z córką natomiast synowie zostali sami w lokalu. Mimo to jeden z sąsiadów przekonywał, że nigdy nie było z nimi kłopotów: - Dużo tych chłopaków, więc trudno opowiadać o każdym z osobna. Jeden się grzecznie witał, inny nie. Jeden do kościoła chodzi, inny pracuje, jeszcze inny przy motorach grzebie. Czasem głośno muzykę puszczali, ale to tylko na pięć minut. Jak to w większej grupie ludzi. Stefana, który wybrał złą drogę, bym nie rozróżnił, może dlatego, że pięć lat siedział w więzieniu.

Inna z sąsiadek miała jednak inne zdanie na ten temat: - To była bardzo spokojna kamienica. Dopiero, kiedy W. się wprowadzili, zaczęły się kradzieże w piwnicach. Ale od kilku lat jest już spokój. Kiedyś nawet rozmawiałam o tym z ojcem chłopców, a ten stwierdził, że teraz zastanawia się, czy go synowie cudzym winem z piwnicy nie częstowali... Wracając do tego Stefana, zastanawiam się nad jednym - jeśli ktoś jest psychicznie chory, to nie podlega karze. Powinni go leczyć. To jakim cudem wcześniej Stefan trafił do więzienia?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki