Gać to duża gminna wieś w powiecie przeworskim na Podkarpaciu. Mało kto żyje tu z roli, ludzie gotowi są szukać zajęcia w Łańcucie czy nawet w Rzeszowie, byle tylko nie babrać się w ziemi. - No chyba tylko tacy weterani jak Krzysztof – mówią sąsiedzi o 79-letnim rolniku. - On to po prostu kochał. Świątek piątek wsiadał na traktor i ruszał w pole. Wigoru i siły to mu nie brakowało – dodają.
12 listopada, choć dzień formalnie świąteczny, był wprost wymarzony do roboty. Od rana świeciło słońce, więc pan Krzysztof tym chętniej zakasał rękawy. Przed zimą zostało mu już tylko rozrzucić obornik na polu. Uwinął się z tym do południa i zajechał na podwórko, aby wyczyścić sprzęt. Włączył maszynę, puścił wodę i...
– Zagapił się czy co? - zachodzą w głowę sąsiedzi. - Słuchać było jakiś krzyk, ale kto by tam myślał, że to Krzysztof woła ratunku! Jak go żona znalazła, to leżał strasznie pokiereszowany. Zmielone ciało, urwana ręka… Strach było patrzeć!
Pogotowie nie miało tu już nic do roboty, tylko policja i prokurator. - Wyjaśniamy okoliczności tej tragedii – mówi Marta Tabasz-Rygiel, rzeczniczka Komendy Wojewódzkiej w Rzeszowie. - Ale wszystko wskazuje na nieszczęśliwy wypadek.