Rząd zachowuje się jak dziecko we mgle

2008-02-19 20:51

Obietnice składane przez polityków w czasie trwania kampanii wyborczej traktuję z przymrużeniem oka. Tak jak PiS obiecywał trzy miliony mieszkań, co nie było możliwe do spełnienia, tak też cud gospodarczy zapowiadany przez PO był wymyślony na użytek wyborów.

Należy pamiętać, że kampania wyborcza rządzi się swoimi prawami i partie polityczne robią wszystko, łącznie z nadmiernym eksponowaniem obietnic, żeby kupić jak największe zaufanie wyborców. Mając tego świadomość, nigdy nie oczekiwałam spełnienia składanych w czasie wyborów obietnic.

Pusta szuflada premiera

Natomiast oczekiwałam wyznaczenia priorytetów działania rządu. I jestem rozczarowana. Generalnie jest tak, że żaden rząd, oprócz rządu pana premiera Jerzego Buzka, nie przedstawił w ciągu stu dni chociażby kolejności realizacji swoich zamierzeń. Wydaje mi się, że obecny rząd i stojące za nim ugrupowania, niestety nie są przygotowane do rządzenia i zachowują się jak dzieci we mgle. Po raz kolejny nie ma ani szuflad pełnych ustaw, ani pomysłów na to, co trzeba zrobić. To jest mój podstawowy zarzut do obecnego gabinetu i mam nadzieję, że wreszcie, po tych stu dniach, pan premier się otrząśnie, weźmie kartkę papieru i napisze, że chce zrobić taką i taką reformę. Niech to będzie na przykład reforma finansów publicznych albo zbudowanie autostrad. Niech przedstawi swoje priorytety, określi sposób ich realizacji. Obawiam się, że za dwa lata włączę telewizor i znowu usłyszę o błędach i wypaczeniach rządu PiS. A ja już więcej nie mam ochoty tego słuchać.

Miłość, ale z wyjątkami

Uważam, że rozliczanie przez sto dni większych i mniejszych wpadek poprzedników jest niepoważne. Zwłaszcza gdy nie ma się własnych sukcesów, które mogłyby stać w kontraście do tego, co się krytykuje. To odciąganie uwagi obywateli od istotnych spraw, z którymi rząd nie potrafi sobie poradzić. Kompletnym zaskoczeniem dla mnie jest również polityka personalna: wpadki z wiceministrami w resorcie obrony narodowej, dziwne nominacje w prokuraturze...

Mimo tego wszystkiego, i tu jest paradoks, rząd premiera Donalda Tuska potrafi robić dobre wrażenie. Robi je właśnie dzięki osobie pana premiera, a konkretnie języka, jakim się posługuje. Sposób wyrażania się szefa gabinetu jest zdecydowanie bardziej stonowany niż Jarosława Kaczyńskiego. I to jest plus, nawet jeżeli to tylko socjotechnika. Nie ma więc mowy o "wykształciuchach" i poniżaniu pewnych grup społecznych. To już się skończyło.

Niestety, wspomniany umiar nie jest stosowany w relacjach rządu z opozycją. PO wobec PiS zachowuje się dokładnie tak samo, jak PiS wobec PO podczas rządów ekipy poprzedniego premiera. Tusk pięknie powiedział, że najważniejsza jest miłość, ale widzimy, że ta miłość ma wyjątki.

Fatalnie, ale nie beznadziejnie

Co się tyczy polityki zagranicznej obecnego rządu, to na pewno ciepłe słowa i przyjazne gesty czynione przez pana premiera nie zaszkodzą. Otwartym pozostaje pytanie o ich skuteczność. Uważam, że wizyta premiera w Rosji nie była potrzebna i tak na prawdę niczego nie dała. Radosna zapowiedź kontynuacji konkursu piosenki rosyjskiej w Zielonej Górze jako jedyne w miarę pewne ustalenie to porażka, jeżeli zauważymy, że sprawa embarga na dostawy polskiego mięsa jest nadal niejasna. Tą wizytą pokazaliśmy, że zależy nam na dobrych stosunkach z Rosją, tak jakby do tej pory nam nie zależało. W tym kontekście strategia rządu Jarosława Kaczyńskiego wydaje mi się lepsza.

Biorąc pod uwagę zarówno wpadki, jak i niewielkie sukcesy obecnie rządzącego gabinetu i jego szefa, mam wrażenie, że obecny rząd, którego 100 dni podsumowujemy, dostanie szansę na dłuższe rządzenie. Jest lubiany, i to widać. Część mediów i środowisk intelektualnych zaangażowała się politycznie przed wyborami w imię zasady, że wszystko, co nie jest PiS-em, jest lepsze. I ta życzliwość wobec rządu Donalda Tuska jest aktualna.

Dorota Gawryluk

Dziennikarka TV Biznes. Ma 36 lat.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki